*Tytuł: "Na brzegu życia"
*Autor: Dorota Schrammek
*Wydawnictwo: Szara Godzina
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 253
*Ocena: 8/10
*Opis:
Minęło kilka miesięcy... Matylda i Władysław są szczęśliwym małżeństwem. Cieszą się też z wnuczki. Ta pozorna stabilizacja zostaje zakłócona przez nowego mieszkańca Pobierowa, który doprowadza do częstych konfliktów, a po pewnym czasie - do tragedii. Czy można było uniknąć złego losu?
Z kolei Zoja i Ryszard kupują domek na obrzeżach Gostynia. Ta sielska okolica kryje jednak pewną tajemnicę, której początek sięga czasów drugiej wojny światowej. Ryszard nawet się nie spodziewa, jak bardzo zaangażuje się w tę sprawę. Czy uda mu się uporać ze zdobytymi informacjami i rozwikłać narastające problemy?
Z kolei Zoja i Ryszard kupują domek na obrzeżach Gostynia. Ta sielska okolica kryje jednak pewną tajemnicę, której początek sięga czasów drugiej wojny światowej. Ryszard nawet się nie spodziewa, jak bardzo zaangażuje się w tę sprawę. Czy uda mu się uporać ze zdobytymi informacjami i rozwikłać narastające problemy?
Na brzegu życia to kontynuacja powieści Horyzonty uczuć, w której Autorka z właściwą sobie przenikliwością pokazuje barwną i zróżnicowaną panoramę postaci nadmorskiego kurortu.
Trzeci tom pobierowskiej powieści już wkrótce.
*Moje odczucia:
Niestety do tej pory nie miałam okazji przeczytać pierwszego tomu, czyli Horyzontów uczuć, także swoją przygodę z tą autorką rozpoczęłam właśnie od Na brzegu życia.
Jak mogłabym opisać tę książkę dwoma słowami? Samo życie, tak właśnie bym ją opisała. Fabuła powieści to nic innego jak zwykłe życie mieszkańców Pobierowa. Znajdziemy tutaj wszystko - miłość, przyjaźń, radość, rozstania, cierpienie, śmierć, tragedię, a nawet i tajemnice. Będą momenty, w których będziemy zrywać boki ze śmiechu, ale znajdą się i takie, przy których przystaniemy i zastanowimy się głębiej nas sensem naszego życia.
Postacie są niezwykle prawdopodobne, takie, które możemy spotkać każdego dnia na naszej drodze życia. Niezwykłą sympatią obdarzyłam Aldonę, której życie wciąż rzucało pod nogi kłody, a ona mimo wszystko zawsze potrafiła podnieść się z porażki i brnąć dalej na przód. To postać godna podziwu i warta naśladowania. Kolejną postacią, którą polubiłam był Władysław, człowiek o wielkim sercu, życzliwy dla każdego. W momencie, w którym dostał udaru, stał mi się niezwykle bliski, gdyż przywołał mi wspomnienie. Wspomnienie niezwykle szczęśliwe, a zarazem pełne bólu i cierpienia. Tym wspomnieniem jest mój dziadek, którego udar nie oszczędził tak jak Władysława, tylko przykuł do łóżka na ponad 2 lata, a w końcu mi go odebrał.
Żona Władysława - Matylda, to kobieta z krwi i kości, która nie da sobie dmuchać w kaszę. Bardzo lubię takie postacie, które twardo stąpają po ziemi.
Natomiast postać, której w ogóle nie polubiłam to Antoni Woźnica. Działał mi na nerwy ilekroć pojawiał się w książce. Nie rozumiem jak z takim człowiekiem można by wytrzymać chociaż dwie minuty, a co dopiero całe życie. To niezwykle irytująca postać, która wszystkim zachodzi za skórę (nawet własnej żonie) i której nie da się lubić. Myśli, że może osiągnąć wszystko, krytykując wszystkich w koło.
Jak mogłabym opisać tę książkę dwoma słowami? Samo życie, tak właśnie bym ją opisała. Fabuła powieści to nic innego jak zwykłe życie mieszkańców Pobierowa. Znajdziemy tutaj wszystko - miłość, przyjaźń, radość, rozstania, cierpienie, śmierć, tragedię, a nawet i tajemnice. Będą momenty, w których będziemy zrywać boki ze śmiechu, ale znajdą się i takie, przy których przystaniemy i zastanowimy się głębiej nas sensem naszego życia.
Postacie są niezwykle prawdopodobne, takie, które możemy spotkać każdego dnia na naszej drodze życia. Niezwykłą sympatią obdarzyłam Aldonę, której życie wciąż rzucało pod nogi kłody, a ona mimo wszystko zawsze potrafiła podnieść się z porażki i brnąć dalej na przód. To postać godna podziwu i warta naśladowania. Kolejną postacią, którą polubiłam był Władysław, człowiek o wielkim sercu, życzliwy dla każdego. W momencie, w którym dostał udaru, stał mi się niezwykle bliski, gdyż przywołał mi wspomnienie. Wspomnienie niezwykle szczęśliwe, a zarazem pełne bólu i cierpienia. Tym wspomnieniem jest mój dziadek, którego udar nie oszczędził tak jak Władysława, tylko przykuł do łóżka na ponad 2 lata, a w końcu mi go odebrał.
Żona Władysława - Matylda, to kobieta z krwi i kości, która nie da sobie dmuchać w kaszę. Bardzo lubię takie postacie, które twardo stąpają po ziemi.
Natomiast postać, której w ogóle nie polubiłam to Antoni Woźnica. Działał mi na nerwy ilekroć pojawiał się w książce. Nie rozumiem jak z takim człowiekiem można by wytrzymać chociaż dwie minuty, a co dopiero całe życie. To niezwykle irytująca postać, która wszystkim zachodzi za skórę (nawet własnej żonie) i której nie da się lubić. Myśli, że może osiągnąć wszystko, krytykując wszystkich w koło.
"-Służyłem Polsce tyle lat. Jako komendant straży pożarnej wykonywałem powierzone mi obowiązki z pasją i powołaniem. Ani razu nie splamiłem munduru! Gdy widzę takie zdjęcia, jak to na słupie, to żałuję, że jestem Polakiem. Rządzą nami nieudacznicy i niewykształceni ludzie. Nawet jeśli mają szkoły pokończone, to tytuły zakupili na bazarze w Otwocku!"
Dorota Schrammek stworzyła niezwykle życiową powieść, w której każdy z nas znajdzie coś dla siebie. Ukazuje nam, że nienawiść nie zawsze jest dobra, a czasami potrafi doprowadzić do tragedii. Czy warto zatem żyć nienawiścią do wszystkich i wszystkiego?
Poznamy tutaj ludzi, którzy znajdą się na życiowych zakrętach, którzy będą musieli dokonać wyboru.
Spotkamy się tutaj z feministkami, które w Pobierowie będą głosiły swoje poglądy. Tylko czy bycie feministką tak naprawdę ułatwia im ich własne życie? Czy spotkanie na które zabierze je Matylda, odmieni ich feministyczne poglądy?
"W tym momencie była zupełnie sama. Zaangażowała się w ruch feministyczny, aby bronić kobiety przed... Sama teraz nie była pewna przed czym. Ich nie trzeba było bronić. Wiele z nich miało wystarczająco dużo siły, aby o siebie zadbać."
Na brzegu życia to powieść, która trafia do serca czytelników. Czytając ją niejednokrotnie miałam wrażenie, że stałam obok bohaterów i się im przyglądałam. Powieść jest niezwykle prawdziwa, ot samo życie. Tematyka nie jest błaha, co sprawia, że czytamy z wielką przyjemnością, śledząc losy bohaterów. Nie znajdziemy tutaj oklepanej historii z happy endem, ale znajdziemy historie z życia wzięte.
Gorąco polecam lekturę, przy której spędzicie przyjemne popołudnie.
Gorąco polecam lekturę, przy której spędzicie przyjemne popołudnie.
Za udostępnienie książki i możliwość zrecenzowania serdecznie dziękuję autorce - Dorocie Schrammek.
Ja niedługo przeczytam zarówno Horyzonty jak ich kontynuację, w recenzji bardzo fajna jest opcja z cytatami, gdyż ciekawi nas co jest dalej, ciężko mi jednak było znaleźć na blogu opcję komentowania dla mnie troszkę mało widoczna :(
OdpowiedzUsuńSzczerze jeszcze się nikt na to nie skarżył. Nie wiem nawet czy da się z tym coś zrobić, ale pomyślę.
UsuńA mnie ta opcja wydaje się całkiem czytelna.
UsuńWreszcie książka z dojrzałymi bohaterami, o życiu - taka jakie lubię - bez nadmiernej słodyczy, słodko - gorzka. To zdecydowanie książka dla mnie. :) Napisz, kochana, proszę, ile czasu zajmuje Ci (mniej więcej) napisanie recenzji? podoba mi się jak piszesz. :)
OdpowiedzUsuńKochana, nigdy nie patrzyłam ile czasu zajmuje mi napisanie recenzji ;) Za chwilę będę pisała kolejną to popatrzę i wtedy napiszę.
Usuńto koniecznie daj znać. :)
UsuńTrudno się jednoznacznie z tym czasem określić. Wszystko zależy od lektury i moich myśli w głowie. Jedne recenzje pisze się szybciej inne dłużej. :)
UsuńJa właśnie znalazłam "Horyzonty uczuć" w naszej bibliotece i chcę ją przeczytać. Zachęcę panie z biblioteki aby postarały się i zakupiły dalszy ciąg...nie lubię czytać dalszej części,muszę zacząć od 1..tak już mam
OdpowiedzUsuńTeż wolę zaczynać od pierwszej części, ale zdarza mi się sięgać od drugiego tomu ;)
Usuń