Razem z Claudią z Zaczytanej zapraszamy Was na wywiad z niezwykle utalentowaną osobą, jaką jest Agnieszka Opolska. Jakie skrywa jeszcze talenty, prócz pisarstwa? Przekonajcie się sami.
1. Swoją najnowszą powieść Róża
wydała Pani w swoim wydawnictwie. Jakie to uczucie, kiedy może Pani sama
decydować o swojej książce?
Jestem „freaky control”
jeśli chodzi o moje książki. Róża
była pod całkowitą kontrolą. Przed założeniem wydawnictwa odwiedziłam wraz z
mężem drukarnię Abedik w Poznaniu. To bardzo przyjazna ludziom firma. Pan
Lucjan oprowadził nas po linii produkcyjnej, zaprezentował maszyny drukarskie,
z ogromną pasją i humorem opowiadał o produkcji książek. Dużo się dowiedziałam o jakości papieru,
sposobie druku, o rodzajach okładek.
Zazwyczaj wydawnictwa
działające na rynku wybierają tańsze opcje produkcji książki, żeby obniżyć koszty.
Ja mogłam powiększyć budżet, by książka wyglądała tak, jak chcę. Tym samym Róża ma półtwardą oprawę. Tytuł jest
pokryty błyszczącym lakierem UV, podczas gdy okładka jest matowa. Zdecydowałam o
jakości papieru i sposobie druku, by ilustracje prezentowały się optymalnie. Róża daleka jest od najtańszej opcji i trzymając
ją w rękach, można się o tym przekonać. Ja jestem nią zachwycona.
2. W książce ukazały się także Pani
prace, bardzo ładne prace. Malarstwo to Pani pasja
Uwielbiam malarstwo. Kiedy nie piszę, maluję. To pasja, którą
realizuję od dziecka. Róża to druga
książka z cyklu „Sztuka miłości(ą)”, gdzie artyzm wpleciony jest w codzienność
bohaterów. Tak jak w Annie May, w Róży pojawiają się pracownie, malarze,
malarki, obrazy.
W Róży znalazły się szkice, które zrobiłam we Francji, a ponieważ
książka nawiązuje do tamtego okresu w moim życiu, uznałam, że ilustrację ją dopełnią.
3. Jest Pani malarką, pisarką, prowadzi Pani własne przedszkole, i to poza
swoją ojczyzną. Jak znajduje Pani miejsce dla rodziny, przyjaciół?
Nie wiem, chyba już powoli nie znajduję. Praca i pisanie
zdominowały mój świat do tego stopnia, że ciężko mi umówić się ze znajomymi na
kawę. Trochę zbyt obsesyjnie do tego podchodzę. Aktualnie staram się znaleźć
równowagę.
4. Róża jest Pani drugą książką. Czy szykuje
się kolejna?
Oczywiście. Kończę właśnie następną, dwutomową powieść Ari, której premierę zaplanowaliśmy na
sierpień 2017 r. To luźniejsza książka, z dużą dawką humoru. Myślę, że Ari bliższa jest Annie May. Tym razem moją bohaterką jest niepokorna i nieustannie
wpadająca w kłopoty studentka grafiki na ASP w Krakowie. Ari to historia o niezwykłej,
ocierającej się o magię więzi matki i córki. To opowieść o miłości i kruchości
życia, o trudnych wyborach i ich nieprzewidzianych konsekwencjach.
5. Planuje Pani trasę autorską po
Polsce?
Tak. Mam nadzieję, że
taka trasa dojdzie do skutku na przełomie wiosny/lata tego roku. Będę
informować na fanpage’u kiedy i gdzie zawitam.
6. Skąd zrodził się pomysł na własne
wydawnictwo?
Myślę, że po prostu szukam kolejnych wyzwań w życiu.
Uwielbiam uczyć się nowych rzeczy, a wydawnictwo wydało mi
się nowym światem do eksploracji. Poza tym nie zgadzam się na status quo, jaki utrzymuje
rynek wydawniczy w Polsce, gdzie pracę twórcy/autora wycenia się bardzo nisko.
Autor jest jak rolnik, który uprawia ziemię, poświęca temu
czas i miłość, a na koniec sprzedaje płody ziemi do skupu za psie pieniądze.
Autor w Polsce, dostaje bardzo niewielki procent ze sprzedaży swojej książki. Rynek
ustalił ją na poziomie 10 – 15 % od ceny, za którą wydawnictwo sprzedaje ją
pośrednikom. Łatwo policzyć, że za sprzedany egzemplarz książki autor dostaje około
2 zł, od których musi jeszcze odprowadzić podatek.
7. Kiedy możemy spodziewać się audiobooka
Róży oraz jego premiery?
Powstanie audiobooka zależy od mojego męża, który niegdyś
grał w teatrze. Na razie został przygotowany pierwszy rozdział i pewnie powoli
będą powstawać kolejne. Jeszcze o tym nie dyskutowaliśmy, ale chciałabym, żeby
rozdziały były publikowane systematycznie i dostępne za darmo na YouTube.
8. Debiutowała Pani książką Anna May,
która zdobyła nagrodę Literackiego Debiutu Roku wydawnictwa Novae Res. Jak
dzisiaj wspomina Pani to wydarzenie?
Pamiętam, że przylecieliśmy z mężem dzień wcześniej do
przyjaciół mieszkających w Janiszewku koło Pelplina. Nie miałam zaplanowanej
kreacji na galę rozdania nagród. Miałam nadzieję, że moja przyjaciółka, Waja, przyjdzie
mi z pomocą. Nie pomyliłam się. Skorzystałam z jej przepastnych szaf. O poranku,
po kawie, jechaliśmy do Gdyni samochodem z wypożyczalni. W drodze malowałam
sobie paznokcie na niebiesko. Oczywiście rozładował się GPS i jak na złość gniazdo
ładowania przestało działać. Wtedy zdałam sobie sprawę, że tam wszyscy czekają
właśnie na mnie, a my błądzimy po Gdyni. Przez telefon organizatorzy instruowali
nas, gdzie należy jechać.
Ta nagroda jest dla mnie ważna, ona potwierdziła, że pisanie jest
tym, co robię naprawdę dobrze. Każdy, kto tworzy, potrzebuje takiego
zapewnienia.
9. Pracowała Pani w domu dla bezdomnych
Magdala. Czym Pani się tam zajmowała? Czy było to łatwe i przyjemne zajęcie, a
może takie odciskające jakiś ślad w Pani psychice?
To taki dziwny okres w moim życiu. Po ukończeniu studiów socjologicznych zupełnie nie
wiedziałam co ze sobą zrobić: zacząć pracę, wychodzić za mąż, rodzić dzieci, a
może zacząć kolejne studia… Byłam
pogubioną dwudziestopięcioletnią kobietą. I co zrobiłam? Zgłosiłam się jako
ochotniczka na wyjazd do Francji. Okazało się, że trafiłam do domu dla
bezdomnych. Szukanie siebie przez doświadczania i cierpienia innych jest bardzo
spalające i odciska się na psychice.
Magdala to był dom, który
działał na zasadzie katolickiej wspólnoty, gdzie celebrowano zwyczaje i rutynę
wspólnego spędzania czasu. Moim zadaniem było bycie z tymi ludźmi i pomaganie
im w codziennych czynnościach, organizowanie im czasu. Nieźle wtedy nauczyłam
się grać w kości i karty. Inną rolą była praca z ludźmi z ulicy. Miałam swoje
dyżury w dziennym ośrodku pomocy, gdzie przychodzili bezdomni, by się umyć lub
coś zjeść, czasami opatrzeć rany, wygadać się. Ci ludzie opowiadali nieprawdomówne
historie… Ja ich rysowałam, oni opowiadali.
Po pół roku zaczęłam
świrować, byłam samotna i nieszczęśliwa. Pisałam depresyjne wiersze i spędzałam
każdą chwilę w bibliotece lub w galerii. Wtedy też zaczęłam poważnie myśleć o
studiach artystycznych i powrocie do Krakowa.
10. Przebywa Pani w Wielkiej Brytanii, tam też mieszka. Czy nie tęskni Pani
za Polską, za swoją ojczyzną? Życie w W.B. jest łatwiejsze?
Gdy wyglądam przez okno naszej sypialni i spoglądam na szare
niebo Coventry, to tęsknię jak cholera. Polska jest mimo wszystko jaśniejsza,
pozytywniejsza w kolorze. Na obcej ziemi jest się obcym, bo cały świat pokazuje
ci różnicę. Chociaż bycie obcym ma swoje dobre strony, pomaga zdefiniować
siebie, budzi tęsknotę za tym, czego się nie docenia, dopóki się tego nie
straci i tym samym inspiruje do pisania.
Nie zaprzeczam, że życie w UK jest prostsze a państwo
przyjaźniejsze obywatelowi.
11. Jaką osobą jest Pani na co dzień?
Nie mam pojęcia.
Jestem chyba nudna. Moje życie to rutyna. Do południa praca z dziećmi w
przedszkolu, wieczorami i nocą pisanie i zajmowanie się sprawami rodzinnymi.
Czasami tylko uciekam gdzieś do Francji na tydzień, żeby nakarmić moją naturę
autystyczno-artystyczną.
12. Jak rodzą się pomysły na Pani książki?
Myślę, że każdy kto pisze, podobnie odpowie na to pytanie.
Pisanie to wysysanie rzeczywistości. Pisarz obserwuje świat, który go otacza, sytuacje,
które zdarzają się w jego życiu, ludzi których spotyka, zastanawiając się, w
jaki sposób wykorzystać je w książkach. Spotykam kogoś i snuję jego historię
poza nim, widzę obrazy i sytuacje…
13. Po książki jakich autorów najczęściej Pani lubi sięgać?
Czytam wszystko, od klasyki po literaturę, która nie niesie
wielkich przekazów. Lubię to, co uda mi się dokończyć. Lubię Kinga. Christine to książka mojego dzieciństwa.
Uwielbiam Austin i Bronte. Błogosławieństwo
ziemi Hamsuna to dzieło sztuki. Ostatnio
przeczytałam Nieznośną lekkość bytu
Kundery. To pisarz, po którego będę sięgać.
Serdecznie dziękujemy autorce za poświęcony nam czas.
Cieszę się ,że sporo dowiedziałam się o Pani Agnieszce Opolskiej tym bardziej ,że niedawno zaznajomiłam się z Różą Jej autorstwa.A z mojej biblioteki czekam na książkę "Anna May". W książce "Róża" pomysł z ilustracjami moim zdaniem ubogacał całość ,a przy tym widać talent także i w tym kierunku.Ciekawe -własne wydawnictwo .Rzeczywiście aż miło mi było wziąć do ręki książkę ,może to wpływ tego ,że można mieć w takim przypadku "więcej do powiedzenia".Dowiedziałam się także ,że Pani Agnieszka lubi Austin i Bronte....ja także . Ale przy tym wszystkim bardzo cieszę się ,że wśród naszych rodzimych Autorów są takie "Perełki" .....
OdpowiedzUsuńTo miłe, że wywiad sprawił Ci radość ;)
Usuń