Serdecznie zapraszam na wywiad z Izabelą Milik, fascynującą, inteligentną kobietą z poczuciem humoru i pięknym uśmiechem. Jest przy okazji niesamowicie skromną osobą, chętną do pomocy i rozmowy.
1. Debiutowała
Pani powieścią „Z teściową za pan wróg”. Jak dziś wspomina Pani czas, kiedy
tworzyła Pani tę powieść?
„Z teściową za pan wróg” powstawała pod wpływem weny,
więc mile wspominam łatwość z jaką przyszło mi napisać tę książkę, co nie
oznacza, że od technicznej strony było mi lekko. Miałam wówczas malutkie dzieci
i z trudem organizowałam sobie czas na pisanie. Uruchamiałam komputer dopiero
nocą, cisza w niej była moim sojusznikiem, zaś wrogiem zmęczenie.
2. Jaką osobą na co dzień jest Izabela Milik?
Zwykle jestem kobietą mocno skupioną na sprawach
domowych, rodzinnych. Może powiem to, co przez całe życie słyszałam o sobie
czyli: cicha, nieśmiała, spokojna, a z czasem doszło: odważna i przebojowa. Jak
widzicie miewam skrajne oblicza. Tak naprawdę nie wiem, które jest prawdziwe,
ale w tym pierwszym czuję się lepiej i bezpieczniej, chociaż w czasach gdzie
wszędzie rządzą targety i rankingi nie zawsze można sobie na nie pozwolić. Raz
na jakiś czas mam tak, że budzi się we mnie skłonność do ryzyka, wychodzę ze
swojej skorupy, by realizować pomysły i przedsięwzięcia. Znajomi wówczas mówią:
„Iza, nie poznaję cię”, a co gorsza, ja sama również się wtedy nie poznaję.
Jedno jest pewne, lubię chodzić własnymi drogami.
3. Co Pani lubi, a czego nienawidzi?
3. Co Pani lubi, a czego nienawidzi?
Podziwiam cechy, których sama nie mam lub nad którymi
latami musiałam ciężko pracować, aby je w sobie wyrobić. Zawsze jestem pod
wrażeniem otwartości czy bezwzględnej pewności siebie, cenię upór w dążeniu do
celu. Szanuję bezinteresowność. Nie lubię natomiast podwójnej moralności, gdy
ktoś ma różne standardy względem siebie i otoczenia. Mam skłonności do
wybaczania, ale na dłuższą metę odrzuca mnie od ludzi zawiść, złośliwość, obłuda i hipokryzja,
oczywiście w nadmiarze, bo przecież nikt z nas nie jest idealny i każdy czasem
ulega słabościom.
4. Kiedy
i gdzie najlepiej się Pani tworzy?
Najczęściej bywało tak, że musiałam dostosować się do
miejsca i czasu, gdyż: „teraz albo wcale”. Nie potrzebowałam mieć nigdy
szczególnych warunków do pisania poza komputerem, za to największym,
najtrudniejszym do osiągnięcia komfortem była możliwość izolacji, wyłączenia
się ze świata zewnętrznego tak, aby móc usłyszeć swoje myśli. W związku z tym,
że wydałam już dwie książki i chciałabym nadal realizować pomysły, mąż sprawił
mi niespodziankę kupując w antykwariacie bardzo wygodny, praktyczny, a zarazem
klimatyczny sekretarzyk, który mnie zachwycił, i stał się moim ulubionym
miejscem do pracy.
5. Jak
godzi Pani życie osobiste z zawodowym?
Przy obecnych standardach narzucanych najczęściej przez korporacje, gdzie praca oznacza nierzadko spędzanie dziesięć i więcej godzin poza domem „godzenie życia osobistego z zawodowym” jest tak naprawdę scedowaniem swoich obowiązków rodzinnych na inną osobę, bo przecież nie odbierzesz dzieci ze szkoły, z przedszkola, jeśli Cię nie ma, nie przygotujesz i nie zjesz z nimi posiłku, jeśli Cię nie ma, nie pojedziesz na zajęcia dodatkowe, na rehabilitację, do lekarza, jeśli Cię nie ma, nie pomożesz dzieciom w lekcjach, jeśli się nie ma ...
Przy obecnych standardach narzucanych najczęściej przez korporacje, gdzie praca oznacza nierzadko spędzanie dziesięć i więcej godzin poza domem „godzenie życia osobistego z zawodowym” jest tak naprawdę scedowaniem swoich obowiązków rodzinnych na inną osobę, bo przecież nie odbierzesz dzieci ze szkoły, z przedszkola, jeśli Cię nie ma, nie przygotujesz i nie zjesz z nimi posiłku, jeśli Cię nie ma, nie pojedziesz na zajęcia dodatkowe, na rehabilitację, do lekarza, jeśli Cię nie ma, nie pomożesz dzieciom w lekcjach, jeśli się nie ma ...
Jeżeli nie jesteś cyborgiem, który nie potrzebuje snu
i regeneracji, ktoś musi te wszystkie czynności wykonać za Ciebie i to jeszcze
pod warunkiem, że masz rodzinę w dobrej kondycji zdrowotnej, wolną od
nietypowych sytuacji, w jakich Twoja obecność jest konieczna. Odpowiadając na
pytanie: jak ja to wszystko godzę, mówię, że „nie godzę” się na tak niezdrowe
proporcje, próbuję zatem swoich sił w wolnym zawodzie, w którym sama mogę
swobodnie zarządzać swoim czasem.
6. Niedawno
światło dzienne ujrzała kolejna Pani powieść „Reemisja”. Jest to książka dla
ludzi o mocnych nerwach. Jak zrodził się pomysł na napisanie tejże powieści?
Każdą książkę tworzyłam inną metodą. Pisanie
„Reemisji” było dla mnie niesamowitym doświadczeniem, gdyż w przeciwieństwie do
debiutu nie miałam w głowie jej treści
od początku do końca. „Reemisja” zmusiła mnie do wysiłku intelektualnego i
kreatywności, gdyż obfitowała w liczne wątki, a wszystkie tematy należało
wyjaśnić i zakończyć w odpowiednim czasie. Mówiąc w skrócie powieść ta była dla
mnie przygodą, w której uczestniczyłam z bohaterami nie znając jeszcze jej
zakończenia. Jednocześnie musiałam trzymać wodze i kontrolować jazdę, aby
wszystko zamknęło się w spójną i logiczną całość nie zapominając o nadrzędnym
celu, jakim jest zainteresowanie czytelnika na tyle, aby zechciał wyruszyć w tę
podróż ze mną.
7. Czy
już tworzy Pani kolejną książkę? Czego możemy się spodziewać?
Tak, oczywiście pracuję nad kolejną książką. Mogę
powiedzieć, iż ponownie nie ograniczę się tylko do jednego gatunku, ale który z
nich przeważy będzie można stwierdzić dopiero, gdy już powstanie efekt końcowy.
Z całą pewnością moim celem jest zaskoczenie czytelników.
8. Po
jakie książki najchętniej sięga Pani sama?
Najczęściej czytam thrillery, kryminały, powieści psychologiczne,
historyczne. Uwielbiam twórczość Stephena Kinga, Grahama Mastertona, Deana
Koontza, nie boję się czytać absolutnie żadnych scen. Nie porywają mnie komedie
i romanse, aczkolwiek sięgam i po nie od czasu do czasu.
9. Czy
są dla Pani rzeczy niemożliwe?
Kiedy piszę, nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. A
jak to wygląda w rzeczywistości? Uważam, że przy właściwej motywacji człowiek
jest zdolny nauczyć się wszystkiego, zaadoptować się w każdych warunkach i
oswoić z każdym tematem. Są sytuacje, w których nie mamy prawa przeżyć, a
jednak wola przetrwania jest tak silna, że zwyciężamy. Zdarza się, że musimy
walczyć nie o byt, nie o lepsze życie i pieniądze, nie z sąsiadem, nie z
szefem, i nie z konkurencją. Czasem trzeba stanąć na ringu do walki ze
śmiertelną chorobą, z niepełnosprawnością. To jest życie w zupełnie innym
wymiarze. W tej przestrzeni większość rzeczy do pokonania jest niemożliwych, a
jednak ludzie wielokrotnie je pokonują przekraczając kolejne granice. Tym,
czego najbardziej w świecie pragnę jest zdrowie dla mojej rodziny. Oddałabym
wszystko za taką moc sprawczą, ale to jest właśnie niemożliwe.
10. Swoją
wyobraźnię porównuje Pani do konia. Muszę przyznać, że to ciekawe porównanie.
Konie to niezwykle piękne zwierzęta. Zawsze uważam, iż emocje są jak dzikie
konie – nie sposób je okiełznać. Czy prócz tego, że do tych cudnych zwierząt
porównuje Pani swoją wyobraźnię, miała z nimi również styczność w życiu?
Wiele lat temu jeździłam konno, zwierzęta oczywiście
nie były dzikie, więc miałam okazję trenować i rozwijać umiejętność kontroli,
koordynacji, synchronizacji. Pamiętam
długotrwałe i żmudne ćwiczenia, wręcz akrobatyczne, które musiałam opanować, zanim instruktor pozwolił mi na
samodzielną jazdę, zdarzały się wzloty i bolesne upadki. Nie sposób wyobrazić sobie świat bez uczuć, a jednak na wielu
płaszczyznach zawodowych wskazane jest
panowanie nad emocjami, nie uleganie impulsom. Na szczęście pisarstwo jest
cudowną dziedziną, w której ograniczanie się w tym względzie nie jest wskazane.
W świecie fikcyjnym wszystko jest możliwe.
11. Czy
lubi Pani spotkania autorskie? Co one Pani dają?
Każdy kto mnie dobrze zna wie, że nie mam w sobie cech
lwa salonowego, wolę bardziej być na uboczu niż w centrum uwagi. Uczestniczyłam
w kilku spotkaniach autorskich i zawsze, gdy już tylko udało mi się pokonać
tremę wychodziłam z nich bogatsza o nowe, wspaniałe znajomości. Jest to
możliwość poznania fantastycznych ludzi o podobnych zamiłowaniach, a także
okazja do rozmowy niekoniecznie na linii autor – czytelnik, lecz na gruncie
czysto przyjacielskim.
12. Książka, która wywarła na Pani niezwykłe wrażenie to?
12. Książka, która wywarła na Pani niezwykłe wrażenie to?
Na pierwszym miejscu zawsze przychodzi mi na myśl „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza, i to się chyba nigdy
nie zmieni.
13. Czy
ma Pani jakąś radę dla debiutujących autorów?
Często słyszę to pytanie, w ciągu dwóch ostatnich lat
wyklarowała mi się rada, którą udzielam także sobie: nie warto się spieszyć,
książka podobnie jak ciasto potrzebuje czasu, żeby wyrosnąć. Zanim wyślecie
tekst do wydawnictwa dajcie sobie chwilę, by móc spojrzeć na niego z dystansem
i odpowiednio go dopracować.
Dziękuję i pozdrawiam
Izabela Milik
Serdecznie dziękuję autorce za poświęcony czas.
Ha! Wiedziałam, że padnie pytanie o konie. Świetny, interesujący wywiad :)
OdpowiedzUsuńSkąd wiedziałaś? ;)
UsuńDziękuję ;)
Grażynko, Twojej miłości do koni nie sposób nie zauważyć. A poza tym gdzieś kiedyś mi śmignęło, że autorka coś z tymi zwierzętami miała do czynienia :)
Usuń