Zapraszam na wywiad z Arturem Justyńskim, autorem Opowieści zza rzeki oraz Cichego Zachodu.
- Kim na co dzień jest Artur Justyński?
Szczęśliwym człowiekiem.
- Kiedy odkrył Pan w sobie zamiłowanie do pisania?
Dawno temu, jak to często bywa, zaczęło się od wierszy w wieku młodzieńczym, potem przyszedł czas na opowiadania.
- Debiutował Pan w zeszłym roku książką „Opowieści zza rzeki”, w której znajdziemy 12 krótkich opowiadań. Jak zrodził się pomysł na napisanie takiej książki? I dlaczego akurat w formie opowiadań?
Pomysł przyszedł sam, a może nie sam pomysł a historie, które przychodziły niespodziewanie, bądź były przemyślanymi opowiastkami. A dlaczego opowiadania? Bardzo lubię krótkie formy literackie, nie ma w nich zbędnych zdań, a zaskakujące opowieści można szybko przyswoić.
- Niedawno na rynku wydawniczym pojawiła się Pana druga książka „Cichy Zachód”. Jakie to uczucie, kiedy sam może Pan spojrzeć na swoje wydane książki?
To miłe uczucie. To swoiste podsumowanie długich godzin spędzanych przy pisaniu. To też przeświadczenie, że można się podzielić historiami, przemyśleniami, a czasami też przeżyciami.
- Jak wyglądał proces powstawania „Cichego Zachodu” w Pana wydaniu? Ile w sumie zajęło Panu napisanie tej powieści?
„Cichy Zachód” powstawał przez kilka lat w mojej imaginacji podczas pobytu w nadodrzańskiej wsi, gdzie toczy się akcja powieści. Natomiast pisałem ją pół roku, oczywiście w wolnych i ku temu sprzyjających chwilach.
- Jakie plany książkowe przed Panem? Kiedy możemy spodziewać się kolejnej książki?
Mam nadzieję, że kolejna książka ukarze się jeszcze w tym roku. Może w grudniu. Już ją kończę, choć prawdziwe wyzwanie czeka mnie w następnej. Pomysł kolebie mi się w głowie od jakiegoś czasu, mam nadzieję, że podołam…
- Co lubi Pan robić w wolnych chwilach?
Czytać. Wędrować. Uwielbiam rzeki i nad nimi spędzam większość wolnego czasu. Rzeki w ostępach leśnych, ale i w miastach, bo i tu i tu narzucają swój charakter.
- W jakim miejscu, o jakiej porze najlepiej się Panu pisze?
W miejscu i czasie odpowiednim. Kiedy już nic nie przeszkadza. Kiedy nie da się wymyślić nic bardziej ważnego.
- Gdyby w życiu zabrakło książek… proszę dokończyć zdanie.
…to bym zaczął czytać to, co sam napisałem.
- Skąd czerpie Pan pomysły na swoje książki?
Z życia. To kompilacja przeżyć oraz przeczytanych, zasłyszanych i obejrzanych historii. Choć nie zawsze, nieraz coś przychodzi samo, nie wiadomo skąd i nie wiadomo dlaczego. Ludzka fantazja nie zna granic.
- Pisze Pan książki, a czy sam lubi je też czytać? Jakiś ulubiony autor/autorka?
Pochłaniam je. Czytam bardzo dużo. Słucham audiobooków w samochodzie. Ulubieni pisarze: Stasiuk, Gombrowicz, Bułhakow, Łysiak, Bitner, Myśliwski, Lem, Nabokov i jeszcze wielu, których przepraszam za pominienie…
- Jakim chłopcem był malutki Artur Justyński?
Wesołym marzycielem chyba…
- Jakieś słowo od Pana dla czytelników?
Czytajcie, czytajcie i jeszcze raz czytajcie. I nie zamykajcie się na żadną formę literacką, można zbyt wiele stracić.
Serdecznie dziękuję autorowi za poświęcony czas.
Gratuluję świetnego wywiadu.
OdpowiedzUsuńGdzie mogę kupic tę książkę. chce 2 sztuki
OdpowiedzUsuń