Serdecznie zapraszam na wywiad z debiutującą dzisiaj autorką - D. B. Foryś.
S
Fot. Karolina Polaczek |
Właśnie
dzisiaj swoją premierę ma Twój debiut literacki – serdecznie gratuluję. Jak w
związku z tym się czujesz? Jakie towarzyszą Ci emocje?
Jestem przeszczęśliwa, bo właśnie spełnia
się moje życiowe marzenie. A poza tym to wiesz, standard: strach, szok,
niedowierzanie, trochę podniecenia i wiele, wiele ekscytacji. Dzisiaj otwieram
sobie pewnego rodzaju furtkę. Teraz mogę piąć się na szczyt albo zlecieć i
słuch o mnie zaginie. To jest jednocześnie mega fajne i przerażające!
Od 2015 roku jesteś związana z Grupą
Literacką Ailes, gdzie wydawałaś opowiadania. Jak to się stało, że trafiłaś do
tej grupy?
Trafiłam do niej za czasów, gdy stawiałam
swoje pierwsze kroki w pisaniu. Nie znałam jeszcze wtedy portali jak Wattpad
czy Sweek, na których można opublikować fragment tekstu i uzyskać opinie
czytelników. Udostępniałam więc pliki na chomikuj.pl, tam też właśnie swoje
konto miała grupa Ailes. I jakoś tak wyszło, że wzięła mnie pod swoje skrzydła.
Ogromnie jej za to dziękuję.
Z wykształcenia programista i grafik,
dzięki temu sama sobie zaprojektowałaś swoją okładkę książki. Jakie to uczucie,
kiedy wiesz, że masz wpływ na tak dużo rzeczy związanych ze swoją powieścią?
Fantastyczne. Napisałam powieść,
przygotowałam okładkę i całą kampanię reklamową. To daje mi wiedzę o tym, że
sama pracuję na swój sukces i nie jestem od nikogo zależna. Nie będę też mogła
na nikogo zwalać winy, gdyby coś… haha
Oczywiście okładka i promocja to tylko mała
część, na którą składa się wydanie książki. Pracowało nad nią Wydawnictwo e-bookowo,
sztab patronów medialnych, znajomi też wyciągali pomocne dłonie. Gdyby nie
nasza współpraca, o wydawaniu mogłabym tylko pomarzyć, bo chyba nigdy nie
zdecydowałabym się na self publishing. To dla mnie zbyt głęboka woda. Podziwiam
autorów, którzy mają na to odwagę.
Kiedy i w jakich okolicznościach zrodził
się pomysł na napisanie „Tylko żywi mogą umrzeć”?
W czasie oglądania bodajże czwartego sezonu
„Supernatural”, także ładnych kilka lat temu. Wtedy zaczęło coś kiełkować, a z
czasem miałam w głowie już całą fabułę. Wystarczyło tylko ją spisać, co wbrew
pozorom nie było takie proste, ponieważ nie miałam wtedy bladego pojęcia o
pisaniu… :) Ale spróbowałam, po drodze trafiłam na kilka przeszkód, ale
ostatecznie się udało. Teraz pisanie wydaje się naturalne. Aż ciężko mi sobie
wyobrazić, jak mogłam kiedyś tego nie umieć.
Jak długo zajęło Ci napisanie całej
powieści?
Mniej więcej pół roku. Mówię tu oczywiście
o pierwszej wersji, której w życiu bym ludziom nie pokazała. Potem odłożyłam
tekst na parę tygodni, napisałam od nowa, znów odłożyłam, poprawiłam i gotowe.
Mam nadzieję, że w przyszłości pójdzie mi to szybciej! Ale była to moja
pierwsza powieść, więc chciałam ją dopieścić i dać z siebie wszystko, żebym
potem nie żałowała, że się pospieszyłam. Wciąż gdzieś te wątpliwości są. Że
może gdybym jeszcze chwilę zaczekała, jeszcze coś poprawiła, jeszcze raz
przeczytała… Pewnie to wieczne rozterki każdego pisarza.
Główna bohaterka jest pół człowiekiem, pół
demonem. Dlaczego właśnie tak i do której połowy jest jej bliżej?
Gdy zaczynałam spisywać historię Tessy,
długo się zastanawiałam, skąd w ludziach bierze się zło. Każdy z nas rodzi się
z czystym kontem, później jedni obierają ścieżkę dobra, drudzy nie do końca… A
może w każdym z nas drzemią dwie dusze? I to także wyłącznie od nas samych
zależy, którą drogę obierzemy? Określenie pochodzenia Tess, ten podział na pół
człowieka, pół demona, jest dla mnie właściwie metaforą, dzięki której mogłam w
logiczny sposób wytłumaczyć i przekazać jej pragnienia, żądze i osobowość.
A do której połowy jest jej bliżej? Pewnie
do tej demonicznej, bo jest łatwiej!
Demony, siły nadprzyrodzone to jest to, co
Cię fascynuje?
Nie tylko. Także religie, okultyzm,
wierzenia, mitologia i wszystko to, co zawiera odrobinę magii i czego nie da
się do końca wytłumaczyć. Jestem mega ciekawa, co dzieje się z duszą po
śmierci. Czy rzeczywiście idzie do nieba lub piekła? A może istnieje
reinkarnacja? A co, jeśli zostajemy na ziemi i stajemy się niemymi
obserwatorami? Nigdzie nie ma odpowiedzi na te pytania, więc nie pozostaje mi
nic innego, jak stworzyć własną wizję świata, w którym to ja ustalam zasady.
Ktoś może w nią uwierzyć lub nie. Może też wymyślić własną!
Kiedy możemy spodziewać się kolejnego tomu
powieści?
Drugi tom jest już napisany, obecnie
pracuję nad trzecim. Ale to jeszcze długa droga, zanim trafi do druku. Teraz
sobie leżakuje, potem czeka ją korekta, a przede wszystkim pierwsza musi się
sprzedawać, żeby miało to sens. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z moim planem,
możecie się spodziewać premiery na przyszłe Halloween. Jeśli nie… Nie biorę pod
uwagę takiej możliwości :)
Czy już zawsze zamierzasz trzymać się fantasy?
A może kiedyś napiszesz coś w innym gatunku?
Jak zawsze powtarzam, ciężko byłoby mi
stworzyć fabułę, w której nic z nieba nie spada lub spod ziemi nie wychodzi, bo
to byłoby nudne, ale tak naprawdę nie zamykam się na jeden gatunek. Łączę fantastykę
z horrorem, romansem, komedią, akcją, czasem nawet dramatem i pewnie czymś
jeszcze. Lubię się tym bawić, bo przede wszystkim pisanie sprawia mi
przyjemność. Robię to w wolnym czasie, nikt mnie do tego nie zmusza, a to
oznacza bardzo dużo. Życzę każdemu, żeby znalazł swoją pasję.
Kim na co dzień jest D. B. Foryś?
Prywatnie śpiochem, a służbowo kierownikiem
w firmie zajmującej się handlem wysyłkowym. Czuję się mega szczęśliwym
człowiekiem, bo uwielbiam swoją pracę i ludzi, z którymi pracuję. Wstaję rano
zadowolona, że spędzę osiem godzin w fajnym miejscu, co bardzo ciężko osiągnąć.
A mnie się udało. Z kolei po pracy wracam do domu i mogę robić to, na co tylko
przyjdzie mi ochota. Nawet spać, haha.
Co najbardziej cenisz u swoich czytelników?
Przede wszystkim to, że się do mnie
odzywają. Piszą, wyrażają opinie, zostawiają komentarze. To tak napędza do
działania, że sobie nie wyobrażasz! Wiedza, że komuś podoba się to, co robię,
utożsamiają się z bohaterami, czują całą historię i chcą jeszcze… A do tego
poświęcili pięć minut swojego życia, żeby znaleźć mnie w Internecie i dali
znak, że istnieją, że są. Jestem za to ogromnie wdzięczna.
Czy kiedykolwiek miałaś chwile zwątpienia,
że to co robisz nie ma sensu?
Nie. Głupio mi odpowiadać na to pytanie
jednym słowem, ale naprawdę nie wiem, jak to rozwinąć ;) Czasem jak coś
napiszę, jakiś rozdział czy fragment, zdarza mi się czuć, że to nie to. Że
wyszło źle. Nie tak jak to sobie zaplanowałam. Wtedy zaczynam od nowa, aż się
uda. Ale nigdy nie myślałam sobie „nie umiem, nie chce mi się, kończę z tym”.
Myślę sobie raczej „wow, popełniłam arcydzieło”! Oczywiście rzeczywistość
szybko to weryfikuje i sobie uświadamiam, że do ideału daleka droga, jednak z
natury jestem pozytywnie nastawiona. Nigdy nie patrzę na problem pod kątem:
jest problem, ludzie, ratunku! Jeśli trafiam na jakąś przeszkodę, szukam
sposobów na jej rozwiązanie. Nie poddaję się łatwo. Powiedziałabym wręcz, że
walczę do upadłego.
Jakaś rada dla debiutujących autorów?
Sama jestem debiutującym autorem, więc ciężko
mi dawać rady na temat, na który jeszcze niewiele wiem. Z tego, co zdążyłam
zaobserwować, nie należy być skromnym. Trzeba głośno krzyczeć i wołać „tu
jestem! Tutaj!”, bo debiut można mieć tylko jeden, więc albo damy z siebie sto
procent i odniesiemy sukces, albo będziemy siedzieć i czekać, aż inni zrobią to
za nas. A nie oszukujmy się, nikt nas w tym nie wyręczy, bo niby z jakiej
racji?
Fot. Karolina Polaczek |
Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.