Anna Sakowicz – absolwentka filologii polskiej, filozofii i edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Uwielbia wędrówki po meandrach literatury, czarny humor oraz zabawę konwencją literacką. Mieszka w Starogardzie Gdańskim. Publikowała artykuły w prasie pedagogicznej. Prowadzi dwa blogi: www.kuradomowa.blogujaca.pl i www.anna-sakowicz.blog.pl. Jeden z jej postów został nagrodzony w konkursie przez Onet.pl i Ambasadę Szwajcarii.
Absolutnie nie! W moim domu zawsze były zwierzęta. Moi
rodzice kochali psy, a więc naturalne, że musieliśmy mieć pieska. Naszym
najukochańszym pupilem był kundelek Kropka. Suczka żyła 18 lat, po niej były
też inne psy, później nawet koty, były świnki morskie, chomiki, papużki i rybki
akwariowe. Zawsze więc otaczały nas zwierzęta. Myślę, że one czyniły nasze
życie lepszym i pełniejszym. Może sami też stawaliśmy się bardziej ludzcy?
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Bardzo dużo. Były psy: Kropka (żyła 18 lat), jej synek Dżeki
(niestety piesek nie dożył roku, został otruty), potem Saba, Diana, Hera i
koty: Ramzes i Szczęściarz. Jako dorosła osoba miałam najukochańszego kota
Nutusia. Był ze mną i moją rodziną 13 lat, odszedł w styczniu tego roku. Bardzo
nam go brakuje. A dziś próbują go zastąpić dwa kociaki: Ośka i Pepe.
3. Zwierzę jest dla mnie…
... członkiem rodziny.
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A
jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Nie wiem dokładnie, jak zdefiniować duszę. Jeżeli jednak
będziemy myśleć o niej w kontekście religijnym, to na pewno zwierzęta ją mają.
Bóg nie stworzyłby istot bez duszy. W zwierzęta, tak jak w ludzi, tchnął swoją
boskość i tej definicji duszy bym się trzymała. Chociaż jak spojrzymy na
człowieka, to czasami chyba rodzą się wątpliwości. Według mnie częściej
człowiek jest bez duszy niż zwierzę.
5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?
Popieram całym sercem. Nasze dwa kociaki, które są obecnie z
moją rodziną, żyją właśnie dzięki pomocy ludziom z fundacji. Ośka została
uratowana przez OTOZ Animals i trafiła do schroniska w Starogardzie Gdański, a
Pepe trafił do nas z Fundacji Marzenia Niechcianych Zwierząt w Bartoszycach. Gdyby
nie pomoc ludzi dobrej woli, być może oba kociaki już by nie żyły. Zresztą
jestem zwolenniczką brania zwierząt właśnie z tego typu miejsc. Sprzeciwiam się
kupowaniu zwierząt z hodowli.
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś
krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
„Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono” – celowo cytuję
Szymborską, ponieważ nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, jak się zachowa
w różnych sytuacjach. Mogę oczywiście odpowiedzieć, że ruszę na ratunek, że nie
pozwolę krzywdzić zwierząt, jak i innych ludzi, ale naprawdę nie umiem
przewidzieć, jak zachowam się w konkretnej sytuacji.
7. Pani ulubione zwierzę to?
Obecnie moje ulubione zwierzę to zdecydowanie kot. Nie
wyobrażam sobie życia bez kotów. To niezwykłe zwierzęta.
8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem
książki?
Bohaterem książki może być każde zwierzę. Nie ma lepszych i
gorszych. Wszystko zależy od wyobraźni i od tego, co chcemy przekazać.
Doskonale sprawdzi się szczur czy żaba, jak i kot czy pies.
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja
zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
Jasne, że się zgadzam, choć przez ostatnie lata przyjaźnię
się z kotami, więc teraz pewnie je bym postawiła na pierwszym miejscu.
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne
i dlaczego?
I tu pewnie koty wygrywają, bo chyba najwięcej zdjęć i
filmików w necie jest właśnie z nimi nie bez powodu. Oczy kota, wyraz jego
pyszczka, futerko, „mimika”… To wszystko czyni je niezwykle fotogenicznymi.
Jednym spojrzeniem są w stanie przejąć władzę nad ludzkim sercem.
Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.