➲ TYTUŁ "List z Limbaži"
➲ AUTOR Stach Szulist
➲ DATA PREMIERY 07.11.2018
➲
WYDAWNICTWO Poligraf
➲ ILOŚĆ STRON 304
➲ OCENA 3/6
➲ OPIS
Ela
jest pięćdziesięciolatką, miłośniczką klimatów rockowych i dobrej literatury,
która za sprawą kilku przypadkowych kliknięć w sieci nawiązuje niezobowiązującą
znajomość przeradzającą się w rodzaj flirtu. Zdaje sobie sprawę z
lekkomyślności działania pod fałszywym imieniem, budząc w sobie zarazem impuls
do przemyśleń nad swym dotychczasowym życiem: minioną wielką miłością do męża,
wypalonym uczuciowo małżeństwem, monotonią egzystencji, skomplikowaną
przeszłością rodziny. Kiedy przypadkiem wychodzą na jaw oszustwa męża – zarówno
zdrada, jak i kłamstwa w sprawie syna – rewiduje swe życie z jeszcze głębszą skrupulatnością,
odkrywając przy okazji prawdę o swoim pochodzeniu. Dowiaduje się również, że
mężczyzna, z którym flirtowała w sieci, też oszukiwał i ostatecznie związał się
z jej szaloną przyjaciółką. W końcu Ela decyduje się na diametralne zmiany,
które dodatkowo przyspieszy otrzymany przez jej matkę niespodziewany list z
łotewskiego miasteczka.
Historia
bohaterki to opowieść o tym, że wbrew stereotypom na zmiany nigdy nie jest za
późno. Ciekawostką może być fakt, że powieść z perspektywy kobiety napisał
mężczyzna.
➲ MOJE ODCZUCIA
Główną bohaterką jest Ela –
pięćdziesięcioletnia kobieta, która na pierwszy rzut oka wydawałoby się wiedzie
spokojne i szczęśliwe życie u boku męża i syna. Pozory jednak potrafią mylić.
Tak naprawdę jest znużona swoim życiem, ciągłymi zachciankami męża oraz
buntowniczym nastawieniem syna. Ciągłe sprzeczki z mężem wyczerpują ją. Ma
swoje skryte pragnienia i marzenia, ale myśli, że w jej wieku jest już na nie
za późno. Zaczyna pisać z mężczyzną z Internetu pod wpływem czego zaczyna się
coś w niej zmieniać. Odzyskuje namiastkę kobiecości, zaczyna o siebie dbać, a
przede wszystkim choć na moment zapomina o ciężkim życiu rodzinnym. Na jaw
wychodzą drastyczne wieści – jej mąż ją zdradza, a matka ma przed nią
tajemnice. To wszystko przypieczętowuje odnaleziony List z Limbaži.
Stach Szulist stara się nam
uświadomić poprzez swoją powieść, że matka to nie kobieta, która musi spełniać
każdą zachciankę męża czy też dziecka. Że kobieta w każdym wieku ma prawo
spełniać swoje marzenia i pragnienia. Do tego odpowiedni jest każdy wiek, nie
ma jakiś wytycznych. Bycie matką powinno sprawiać przyjemność, dostarczać nam
energii na każdy kolejny dzień, pozwalać czerpać z życia pełnymi garściami, a
nie przytłaczać.
Nie jestem i nie byłam feministką, ale teraz zaczynam rozumieć ten ruch. Jeszcze kilka dni, a może i to nie, a stanę się zwolenniczką feministek, zacznę chodzić na manify, nosić transparenty antymęskie, opowiadać się za parytetami w polityce i życiu publicznym, za wyjściem kobiet z kuchni, za wpędzeniem w te miejsca facetów z jednoczesnym prawnym zabezpieczeniem w postaci zmuszenia ich do nauki dobrego gotowania, bo jak nie, to szafot, publiczna chłosta…
Kobiety często zapominają o byciu
po prostu kobietą. A kobiecość jest czymś pięknym, pozwala nam być osobą
bardziej pewną, pragnącą realizować swoje zamierzenia. Niestety w dzisiejszym
świecie żyjemy w ciągłym biegu, zapominając o tych najważniejszych sprawach. W
małżeństwach dochodzi do zdrad, a później i rozwodów, których coraz więcej w
świecie. Tak się zastanawiam czy tych rozwodów nie jest teraz więcej jak tych
ślubów. Ludzie zapominają najzwyczajniej w świecie o wspólnej rozmowie i
okazywaniu sobie uczuć. Każda kobieta pragnie być adorowana przez swojego
mężczyznę, pragnie się mu podobać, sprawiać, iż w jego oku widzi błysk
pożądania.
Cóż, muszę przyznać, że ciężko
było mi przebrnąć przez początek tej powieści. Nużące opisy życia bohaterki
oraz brak jakiejkolwiek dynamiki ewidentnie zniechęcały do czytania. Zbyt dużo
opisu, a za mało akcji. Kiedy już przez to jakoś przebrnęłam i zaczął się
ciekawszy temat tajemnic z przeszłości to autor nie rozwinął tych wydarzeń
zbytnio, co wywołało mój niedosyt. Styl
autora jest specyficzny co sprawia, że powieści nie czyta jej się lekko i
przyjemnie. To co mnie denerwowało to brak myślników podczas rozmów między bohaterami.
Pierwszy raz spotkałam się z takim zabiegiem i było to dla mnie niezwykle
drażniące.
To co jest ciekawe w tej powieści
to całość napisania przez mężczyznę, ale z perspektywy kobiety. Tutaj muszę
przyznać, że udało się to autorowi, choć na ogół mężczyznom trudno zrozumieć
kobiety, a co dopiero pisać powieść z ich perspektywy. Ela była bohaterką dość
przekonywującą i naprawdę wiarygodną.
Muszę przyznać, że finał książki
był niezwykle zaskakujący i na pewno takiego się nie spodziewałam.
List z Limbaži to książka nie należąca do najłatwiejszych, jednak wierzę,
że znajdzie swoich odbiorców. To co w niej urzeka to ogrom przemyśleń i
refleksji nad własnym życiem. Ta książka pokazuje, że na spełnianie i
realizację własnych pragnień i marzeń nigdy nie jest za późno.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.