➲ TYTUŁ "Nowe czasy. Przeminą smutne
dni"
➲ AUTOR Edyta Świętek
➲ DATA PREMIERY 12.02.2019
➲
WYDAWNICTWO Replika
➲ ILOŚĆ STRON 384
➲ OCENA 6/6
➲ OPIS
Nowa
Huta lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia zaczyna podupadać gospodarczo. Coraz
trudniej o stabilne zatrudnienie, prywatni przedsiębiorcy wyzyskują
pracowników, w obywateli uderzają zarówno wielkie afery gospodarcze, jak i
drobni oszuści poszukujący łatwego zarobku. W tym chaotycznym otoczeniu
bohaterowie powieści Nowe czasy szybko dorośleją i tracą młodzieńcze złudzenia.
Przed Wiolettą rysuje się perspektywa samotnego macierzyństwa. Zespół muzyczny
założony przez Adriana kończy działalność. Marek nie potrafi sobie poradzić z
piętrzącymi się trudnościami po tym, jak jego ukochana padła ofiarą brutalnej
napaści. Karol z bezsilnością obserwuje zmagania swoich dzieci z przeciwnościami
losu i pomimo wielkiej determinacji nie jest w stanie im pomóc. W rodzinie
Pawła Szymczaka również pojawiają się liczne zmartwienia – zaaferowani pogonią
za pieniędzmi rodzice nie dostrzegają potrzeb własnej córki oraz tego, że
dziewczynka popada w anoreksję.
➲ MOJE ODCZUCIA
Zaczęłam czytać i po raz kolejny
przepadłam, żyłam tuż obok bohaterów śledząc ich losy. Nie raz i nie dwa
zakręciła mi się łezka w oku. A teraz siedzę i myślę, że przykro mi, iż to już
koniec tej opowieści. Ale wiem, że będą kolejne, nowe i to mnie pociesza.
Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego
stulecia wcale nie były takie kolorowe jakby mogło się wydawać. Ludziom ciężko
było o uczciwą i płatną pracę, gdyż pracownicy często szukali taniej siły
roboczej i zdarzało się tak, że nie wypłacali wynagrodzenia. Nasi bohaterowie
musieli szybko dorosnąć. I po raz kolejny przyszło im się zmierzyć z niejednym problemem.
Czasem odnosiłam wrażenie, że powieść mimo wszystko jest przesiąknięta ogromnym
smutkiem, gdyż Edyta Świętek zafundowała dość sporo przykrych losów naszym
bohaterom. I wiecie co jeszcze zauważyłam? Że to nie były tylko problemy
tamtych lat, gdyż w dzisiejszym czasie też się takie zdarzają. Ludzie potrafią
gonić za pieniędzmi, zapominając, że w domu czekają na nich dzieci, które
pragną rodzicielskiej uwagi. A jeśli jej nie dostają, próbują zrobić wszystko,
by w końcu im się to udało. Tylko, że czasami takie coś potrafi doprowadzić do
tragedii. Swoją drogą zastanawiam się jak ludzie potrafią być tak ślepi i nie
zauważać, że ich dziecko jest poważnie chore.
Przed Wiolettą kreuje się wizja
samotnego macierzyństwa. I kiedy już w miarę godzi się z tym faktem, spotyka ją
kolejne nieszczęście. Adrian rozwiązuje działalność zespołu, a Marek nie
potrafi poradzić sobie ze samym sobą po tym jak napadnięto i zgwałcono jego
dziewczynę.
Pokochać go… Gdyby to było takie łatwe! Gdyby dało się zmusić serce do szybszego bicia, gdyby można było nadać myślom odpowiedni tor, a ciału pragnienia!
Autorka po raz kolejny zabiera
nas w magiczną podróż w przeszłość Nowej Huty. Muszę przyznać, że Edycie
ewidentnie spasowały te czasy, bo pisze o nich w wyśmienitym stylu. Od jej
książki nie sposób się oderwać. Bohaterowie są niezwykle rzeczywiści, czasem
miałam wrażenie, że stoję tuż obok nich. Nie raz i nie dwa miałam ochotę
zatrząść niejednym z nich. Do tego ogrom emocji, które odczuwa się na własnej skórze.
Co możemy tutaj zastać? Rodziców
zapatrzonych w swoją karierę, zapominających o własnym dziecku; zmagania z
narkotykami i bezsilność bliskich próbującą pomóc uzależnionemu; trudność
znalezienia uczciwej pracy; perspektywa samotnego macierzyństwa; próba
samobójcza przez złamane serce. W dzisiejszym świecie są miliony osób
zmagających się z podobnymi problemami. Autorka przedstawiła nam je w jasny i
klarowny sposób, niczego nie ubarwiając, lecz przedstawiając nam świat takim
jakim jest.
Chłopak nie mógł dalej słuchać karcących słów ojca. W głębi duszy nie mógł odmówić mu racji, ale z drugiej strony to wszystko tak bardzo bolało! Ciężar istnienia bez szczypty magicznych substancji był nie do udźwignięcia. Życie z miejsca nabierało kolorytu, gdy znieczulał się na atakujące go zewsząd problemy. Kiedyś na pewno ostatecznie odstawi narkotyki. Ale jeszcze nie teraz. Nie w chwili, gdy nastąpiła taka fatalna kumulacja.
Borykamy się z różnymi problemami, ale najgorsze w tym wszystko jest to, że często nie chcemy przyjąć wyciągniętej do nas pomocnej dłoni, wierząc, że jesteśmy w stanie sami sobie pomóc. Ale są takie problemy z których samemu nie da się wyjść, które z każdym kolejnym dniem pogrążają nas coraz bardziej. Bywa, że na ratunek też jest za późno. Dlatego tak ważne jest, aby informować innych, jeśli zauważymy coś podejrzanego u innej osoby. Nie wyśmiewać się z niej, nie dokazywać, bo to tylko potęguje ból jaki w sobie kumuluje. Ważne jest, aby działać.
Przeminą smutne dni to historia o
niezwyklej sile miłości, przyjaźni i rodziny. To opowieść o trudnych wyborach i
jej niewiadomych. To historia niezwykłych ludzi żyjących w dawnych czasach,
którzy pragnęli żyć i kochać, choć nie zawsze im to wychodziło tak jakby tego
chcieli. Polecam, to trzeba przeczytać!
Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie
dziękuję Autorce oraz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.