czwartek, lutego 28, 2019

"Walcząc z ciszą" Aly Martinez




TYTUŁ  "Walcząc z ciszą"

AUTOR Aly Martinez

DATA PREMIERY 23.01.2019

WYDAWNICTWO  NieZwykłe

ILOŚĆ STRON 325




OCENA  4+/6

OPIS






Dla większości ludzi dźwięk jest pojęciem abstrakcyjnym. Spędzamy całe życie, próbując odciąć się od szumu, żeby móc skupić się na tym, co uważamy za ważne. Ale co, jeśli jasność umysłu zostaje przypłacona zupełną ciszą i ten niewyraźny szmer w tle staje się czymś, za co oddałoby się wszystko?

Od zawsze byłem wojownikiem. Mając rodziców, którzy cudem nie trafili do więzienia, i dwóch młodszych braci, którzy niemal zostali oddani do rodzin zastępczych, zyskałem umiejętność w unikaniu ciosów, jakie zadaje życie. Dorastając, nie miałem niczego, co mógłbym nazwać swoim, ale od chwili, kiedy spotkałem Elizę Reynolds, to właśnie ona należała do mnie. Stałem się kompletnie uzależniony od niej oraz ucieczki do rzeczywistości, którą sobie nawzajem zapewnialiśmy. Przez lata spotykaliśmy się z różnymi ludźmi, ale nie było nocy, żebym nie słyszał jej głosu.

Nie zaplanowałem spotkania miłości swojego życia w wieku trzynastu lat. Tak samo jak tego, że jako dwudziestojednolatek zacznę stopniowo tracić słuch.

Ale i tak spotkały mnie obie z tych rzeczy.

A teraz prowadzę najcięższą walkę swojego życia i znalazłem się na skraju porażki. 
Walczę o swoją karierę.
Walczę z obezwładniającą ciszą. 
Walczę dla niej.



MOJE ODCZUCIA

Lubicie książki dla kobiet? Ta zdecydowanie taka właśnie jest.

Till i Eliza znają się praktycznie większość swojego życia. Każdego dnia spotykają się wieczorami, jednak on w szkole udaje, że jej nie zna. Ona nie może tego pojąć, ale i tak go uwielbia. Rodzi się między nimi przepiękna przyjaźń. Tylko czy sama przyjaźń im wystarczy, kiedy zarówno u jednego i drugiego skrywają się również i emocje? Oboje nie mają łatwego dzieciństwa, ich rodzice się nimi nie interesują. Są pozostawieni sami sobie i dlatego tak bardzo jedno ciągnie do drugiego. Są biedni, nie mają forsy jak lodu, ale mają ogromne serca. Eliza nie ma rodzeństwa, natomiast Till ma dwóch młodszych braci, którymi pewnego dnia będzie musiał się zaopiekować.

Patrząc na okładkę książki, można by sobie pomyśleć, że książka będzie opowiadała o bokserze i większość fabuły toczyć się będzie na ringu. Ale nic bardziej mylnego. Dostajemy od autorki opowieść o dwójce młodych, zakochanych w sobie, choć nie umiejących się do tego przyznać bohaterach i ich dorastaniu. Ona stara się żyć w rzeczywistości, natomiast on częściej przebywa w świecie fantazji. Nie mają łatwo w życiu, ale jakoś starają się temu zaradzić. Jedno na drugie zawsze może liczyć bez względu na wszystko.

Pokochałam Tilla od samego początku. To taki słodki chłopiec, który momentami nie potrafił się odnaleźć w rzeczywistym świecie, a jednak zawsze był troskliwy i opiekuńczy. Nigdy nie liczył się ze sobą, tylko na pierwszym miejscu stawiał tych, których kochał. Zakochał się w Elizie od pierwszego wejrzenia, lecz nie potrafił zmierzyć się z tym, żeby stworzyć z nią prawdziwy związek. Lepiej się czuł w sferze przyjaźni, chociaż dawno tę granicę przekroczyli. W pewnym momencie swojego życia odkrywa, iż z jego słuchem coś jest nie tak. Od tego czasu nic nie jest już takie same.

Eliza to słodka dziewczyna, która pomimo swojego ubogiego życia, twardo stawiała sobie cele i dążyła do ich realizacji. Czułam do niej niesamowitą sympatię, jej tok rozumowania niejednokrotnie mógłby przerosnąć dorosłą osobę. To niezwykle ciepła osoba, która martwiła się o wszystko w koło. Zawsze wspierała swojego przyjaciela, bo w gruncie rzeczy miała tylko jego.

Aly Martinez stworzyła niezwykła historię, która jest przepełniona ogromem emocji. Ukazuje nam losy dwójki bohaterów, którzy w życiu ciągle mieli pod górkę. Żyli w biedzie, ledwo wiązali koniec z końcem, ale za to, nigdy nie zabrakło w nich miłości. Pomimo tego, że tak naprawdę nie mieli nic, potrafili cieszyć się sobą nawzajem.

Wyobraźcie sobie, że nagle pewnego dnia Wasz słuch się pogarsza, albo znika praktycznie w całości. Każdego dnia słyszeliście tysiące dźwięków, a tu nagle przychodzi Wam się zmierzyć z zupełną ciszą. Bolesne doświadczenie, prawda? Till się o tym przekonał. Ale tutaj nie chodzi o to, aby w trudnych momentach się poddawać, tylko walczyć za wszelką cenę. To właśnie chciała nam ukazać autorka i myślę, że jej się to udało. Niezależnie od tego co los dla nas przygotował, my zawsze powinniśmy umieć stawiać temu czoła. Najgorzej jeśli człowiek się podda, straci wolę walki, podda się. Nie ważne co by się działo, my zawsze mamy dla kogo żyć.

Nie widziałam, czy z jego oczu płyną łzy, ale jego ciało ulegało wyniszczeniu. Nie przyznałby się do tego, lecz wydawało mi się, że to nie przez smutek, tylko przez strach. Byłam bezsilna, ale trzymałam go najmocniej jak mogłam i szeptałam słowa otuchy, choć nigdy miał ich nie usłyszeć… Kierowałam je do siebie.

Ta książka jest przesiąknięta emocjami, zdarzyło mi się nawet uronić łezkę podczas czytania. Bywały momenty, że miałam ochotę porządnie potrząsnąć którymś z bohaterów, by się opamiętał. Ale tak naprawdę w głębi serca mocno kibicowałam, by im się udało.
Nie pomyślcie sobie, że to słodka i lukrowana historia o pięknej miłości. Owszem, jest miłość, do której bohaterowie musieli dorosnąć, ale to przede wszystkim zmagania z rzeczywistością, która dla bohaterów nie była łatwa i prosta, lecz skomplikowana. To walka o odzyskanie samego siebie i walka o lepszą przyszłość.
Książka opowiedziana z perspektywy jej i jego, dzięki czemu lepiej rozumiemy to co się dzieje i dlaczego tak się dzieje.

Walcząc z ciszą jest wciągająca, intrygująca i zaskakująca. Jej bohaterowie są warci uwagi, a historia sama w sobie uświadamia nam, że zawsze warto walczyć o lepsze jutro i o samego siebie. Zachęcam, abyście przeczytali.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger