Wanda Szymanowska - Z zawodu filolożka polska, nauczycielka, wielbicielka literatury w każdej postaci. Uwielbia też egzotyczne podróże, muzykę, dobrą kuchnię i … szkołę, w której spędza większość czasu, ucząc języka polskiego, niemieckiego, muzyki. Kobieta pełna poczucia humoru, uśmiechu dla innych, kochająca literaturę i ludzi.
Jej debiutancka powieść ,,Zielone kalosze” spotkała się z przychylnymi recenzjami i entuzjazmem czytelniczek.
1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt?
Nieeeeee. Absolutnie. To jest niemożliwe.
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Jako dziecko nie miałam zwierząt. Nie miałam na to czasu. Chodziłam równolegle do dwóch szkół i na dodatkowe różne lekcje prywatne. W zasadzie całe dni poświęcałam nauce albo czytaniu. Dlatego, kiedy moje córki zapragnęły mieć pieska, natychmiast się zgodziłam.
Teraz mamy siedmioro przygarniętych psów. W zasadzie przygarnęłyśmy z córkami bezdomną, zabłąkaną, ciężarną sunię. Urodziło się sześcioro szczeniąt. Dwoje znalazło szczęśliwy dom. Pozostałe są z nami, bo nie chciałyśmy dać byle komu i na łańcuch. Do nich niedawno dołączył Edzio, którego historię przedstawiam poniżej. Siódmy w gromadzie jest Norwid. Dlaczego Norwid? Bo znaleziony przy ulicy Norwida. Stał tam całe lato jakby czekał na tego, który go porzucił. Nie pozwoliłyśmy mu czekać dłużej. Teraz jest nasz!
3. Zwierzę jest dla mnie…
...hmmmm, przyjacielem, członkiem rodziny, lekarstwem na całe zło tego świata.
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Mają, mają bez wątpienia. Dodam jeszcze, że niektóre zwierzęta mają duszę lepszej jakości niż niejeden człowiek.
5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?
Fundacje są bardzo potrzebne, ale to ciągle kropla w morzu potrzeb. Niechciane zwierzęta są porzucane na odludziu, uśmiercane w nieludzki sposób, albo trzymane gdzieś w obejściu domu na łańcuchu. Niestety fundacje dysponują zbyt małymi finansami i dlatego ich pomoc bywa nieskuteczna. Szczególnie źle w tym względzie jest na prowincji, bo tam instytucji takich brakuje. Szwankuje też świadomość ludzka i brak empatii.
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Byłam w takiej sytuacji. Przed marketem pijany mężczyzna kopał swojego psa i krzyczał na niego. Zebrała się spora publiczność i w milczeniu obserwowała scenę. Zareagowała moja córka. Porzuciła swoje zakupy, wzięła psiaka na ręce i zaniosła do naszej psiej zagrody. Mężczyzna wykrzykiwał za nią obelgi. Nie odwróciła się i nie odezwała się. I tak w naszej zagrodzie zamieszkał Edzio, który u boku swojego, pożal się, Boże, pana, był Szarikiem – jak doniosła nam opinia publiczna. Piesek ma teraz nowe życie, to i nowe imię mu się należało.
7. Pani ulubione zwierzę to?
Kiedyś wydawało mi się, że pies, tylko pies, ale odkąd mamy w domu dwa koty, to i one są moimi ulubieńcami.
8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
Każde zwierzę można uczłowieczyć i uczynić bohaterem książki, szczególnie książki dla dzieci. Zwierzęcy bohater jest świetnym nośnikiem ważnych przesłań. Akurat bohaterem, głównym i tytułowym zarazem, uczyniłam kundelka o imieniu Ciapek.
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
Ja się zgadzam w 200 %.
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
Ha! To zależy jak fotograf wykona zdjęcie. Każde zwierzę można przedstawić artystycznie z domieszką romantyzmu, albo humorystycznie. Krowa, np. ma bardzo ładne rzęsy, żyrafa też. Świński ryjek może być tak wzruszający, że skłoni do refleksji wielbicieli kotletów. Podobno szczury mają bardzo ładne łapki, a mysie oczka są jak para czarnych perełek. Wymieniać dalej?
Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.