piątek, lipca 26, 2019

Autorzy o zwierzętach - Sylwia Winnik



Sylwia WinnikPolska pisarka.

Ukończyła dziennikarstwo we Wrocławiu. Interesuje się historią, szczególnie drugą wojną światową. Jest autorką bloga Czas na Książki. W 2015 roku została wybrana przez czytelników magazynu „Fanbook” Książkowym Blogerem Roku. Jest pomysłodawcą i współorganizatorem Literackiego Festiwalu Czas na Książki. 

Autorka książek „Dziewczęta z Auschwitz” (2018) i „Tylko przeżyć. Prawdziwe historie rodzin polskich żołnierzy” (2019).




1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt? 

Nie! To nie byłoby ani miłe, ani pożyteczne. Człowiekowi zwierzęta są potrzebne bardziej niż my im. W końcu to człowiek wkracza w ich naturalne środowisko przyswajając sobie coraz większe obszary, coraz więcej drzew, roślin. Niby wszyscy jesteśmy mądrzy a każdy z nas wie, jakie zagrożenia dla świata niesie brak dbałości o środowisko, a żyjemy tak, jakbyśmy nie wiedzieli co stanie się jak np. wyginą pszczoły. Co stanie się z niektórymi gatunkami zwierząt żyjącymi w oceanach, gdy nie zaprzestaniemy zaśmiecania plaż i wód. A w kwestii zwierząt domowych-są najlepszymi przyjaciółmi i antydepresantami.

2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?

Teraz, w swoim własnym domu mam 3 koty. Będąc dzieckiem miałam tez żółwia. Średnio się jednak znałam na opiece nad nim. Najlepszym tego dowodem jest nazwanie go Wacuś, a później okazało się, że była to dziewczynka, a nie chłopiec! Wychowałam się często wyjeżdżając do babci na wieś, a tam były koty, pies, kury, gęsi. Swego czasu nawet świnki.


Bella


3. Zwierzę jest dla mnie… 

...równie ważne jak człowiek.

4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?

Pewnie, że mają. Chcę w to wierzyć, bo nie wyobrażam sobie, że gdzieś tam, kiedyś kiedy umrę, nie spotkam swoich kochanych pupili. Wskazuje też na to wiele faktów. I dziwnych przypadków, które może wcale przypadkami nie są?

5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?

Są bardzo potrzebne. Sama współpracuję z jedną, wspomagam ile się da, kiedy mogę materialnie lub organizacyjnie. Liczy się każdy gest, najmniejsza pomoc, każda puszka jedzenia. Od tych najmniejszych organizacji, ratujących małe kotki, pieski, aż po fundacje ratujące słonie - każdy ten gest jest bezcenny i nie da się go w żaden sposób wycenić. Moje dwa koty są adoptowane z organizacji TOZ w Ząbkowicach Śląskich, mojego rodzinnego miasta, a trzecia zguba została przygarnięta, a raczej wyrwana burzy jesiennej z mokrych szpon :) i zachęcam tym samym wszystkich do działania na rzecz wybranych organizacji ratujących zwierzęta. Wbrew pozorom liczy się najmniejsza pomoc. I nie zawsze musi być to pomoc finansowa. Organizacje często poszukują domów tymczasowych dla zwierząt, proszą o czas. A ten jest dla ludzi jak i zwierząt cenniejszą walutą niż pieniądze. 


Kicia


6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?

Oh! Byłam nie raz, i nigdy nie stałam obojętnie. Z natury jestem (tak mi się wydaje) spokojnym człowiekiem. Jednak drzemią we mnie ogromne pokłady energii do walki. Gdy krzywdzone jest zwierzę. Byłam kiedyś świadkiem sytuacji w której starsza kobieta wyprowadzała na spacer pięknego, biszkoptowego psa. Nie był rasowy. Nie wyglądał na zagłodzonego, ale też nie należał do najbardziej zadbanych. Od razu można było zauważyć, że boi się kobiety. A ona ciągnęła go za sobą, uciskając jego szyję, szarpała, krzyczała. Kiedy starał się załatwić swoje potrzeby fizjologiczne, nadal go ciągnęła na siłę. I chociaż tu moja cierpliwość się skończła… kobieta na dokładkę kopnęła go i uderzyła smyczą w głowę. Proszę mi wierzyć, że gdyby mnie ktoś nie znał, a zobaczył tylko w tej sytuacji, nie uznałby mnie wcale za tak spokojną. W takich sytuacjach jednak ważne jest zachowanie zdrowego rozsądku, powstrzymanie emocji, choć to jest trudne. Należy używać konkretnych słów, wyrażać się kulturalnie, ale na tyle dobitnie, jasno, by sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła. Nie wiem czy moje słowa czy interwencja organizacji, której to zgłosiłam, miały na nią pozytywny wpływ, ale kiedy zobaczyłam ją kolejnym razem (a widywałam ją wtedy częściej na trasie moich spacerów) zachowywała się właściwie, z należytym do drugiej istoty żyjącej, szacunkiem. 
Ostatnio przeżyłam także miłe zaskoczenie, gdy podczas jazdy autem z mężem zauważyliśmy potrąconego bażanta. Inne auta go omijały, a mój mąż, który zauważył go przede mną, zatrzymał się i uratował mu życie. Myśleliśmy, że mimo wszystko nie przeżyje (żadna lokalna organizacja nie wiedziała jak mu pomóc, więc został w trawie pod naszą obserwacją przez pewien czas). Na drugi dzień jednak biegał „radośnie” :) Nie możemy pozostawać bierni na krzywdę ludzi, ale podobnie jest z krzywdą wyrządzaną zwierzętom.

7. Pani ulubione zwierzę to?

Kocham wszystkie zwierzęta. Ale mam słabość do czarnych kotów. Sama mam dwa i pół czarnego kota :)


Bella


8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?

Zależy co chciałabym przekazać Czytelnikom, ale może czarny kot :)?

9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani? 

Z pewnością pies potrafi być bliżej człowieka niż kot. Coś o tym wiem. Zgadzam się z tym, że pies okazuje swoją przyjaźń znacznie bardziej niżeli inne zwierzęta, ale sądzę też, że każde zwierze jest skłonne do takiej relacji. Tylko inaczej ją okazuje.

10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?

I znów odpowiem każde. Ale jeśli mam wybrać tylko jedno to… Czarny kot! Czerń to elegancja. No i wyszczupla :)


Luna



Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger