➲ TYTUŁ "Aby do mety"
➲ AUTOR Joanna Kruszewska
➲ DATA PREMIERY 23.07.2019
➲
WYDAWNICTWO Replika
➲ ILOŚĆ STRON 368
➲ OCENA 4/6
➲ OPIS
Mira
stawia sobie za cel dociągnięcie do ołtarza aktualnego wybranka serca. Jednak w
miarę upływu czasu zaczyna zadawać sobie pytanie, czy Łukasz jest aby na pewni
tym, z którym powinna spędzić resztę życia. Zachowanie narzeczonego i liczne
sytuacje świadczące o niewystarczającym zaangażowaniu emocjonalnym początkowo
nie przeszkadzają Mirze w konsekwentnym dążeniu do mety. Pojawienie się jednak w
jej życiu kolejno dwóch innych mężczyzn powoduje rozterki duchowe i całą masę
wątpliwości.
➲ MOJE ODCZUCIA
Zdarza się, że miłość potrafi nas tak bardzo zaślepić,
że nie dostrzegamy tych najistotniejszych szczegółów w naszym związku. Mamy
klapki na oczach, dajemy sobą kierować i robimy wszystko pod dyktando
ukochanego. Ale przecież w miłości nie o to chodzi. Wzajemny szacunek powinien nam
towarzyszyć cały czas.
Główna bohaterka Mira, za wszelką cenę pragnie
doprowadzić przed ołtarz swojego partnera Łukasza, przy czym nie zauważa, że on
nią manipuluje na każdym kroku. Szuka również nowej pracy, którą załatwia jej
przyjaciółka. Tam pojawiają się mężczyźni i to właśnie dzięki nim nasza bohaterka
zaczyna dostrzegać to, jak traktował ją jej wybranek. Czy zatem nadal będzie
chciała za wszelką cenę doprowadzić narzeczonego na ślubny kobierzec?
Powieść Joanny Kruszewskiej jest lekka i przyjemna,
można nawet powiedzieć, że dość przewidywalna. Jednak pomijając te kwestie,
śmiało mogę powiedzieć, że tę powieść powinna przeczytać każda kobieta.
Dlaczego? Bo każda z nas choć raz w życiu znalazła się w sytuacji w której
pomyślała „czy ten mężczyzna, to już ten jedyny?” Bo skąd tak naprawdę mamy
wiedzieć, czy wybieramy właściwie? Człowieka nie można poznać w przeciągu
tygodnia, miesiąca, a nawet i roku. Jego poznaje się całe życie i za każdym
razem odkrywa nowe tajemnice.
Czasem to czego pragniemy, w rzeczywistości nie zawsze
może dać nam szczęście. Niekiedy po prostu żyjemy złudzeniami, aż pewnego dnia
otwierają nam się oczy na to, co dzieje się dookoła nas i uświadamiamy sobie,
że nasze pragnienia stają się ulotne. Związek, aby był udany potrzebuje
rozmowy, wspólnie spędzonych chwil, umiejętności pójścia na kompromis. A jeśli
tego nie ma, nie ma też sensu żyć w takim „udawanym” związku. Wtedy męczymy się
zarówno my jak i nasz partner.
Ten, kto ma dużo, chciałby jeszcze więcej i, prawdę powiedziawszy, zupełnie nie docenia tego co ma. A ten, który nie ma zupełnie niczego, jest w stanie docenić najdrobniejsze błahostki.
Dla Miry okres oświadczyn sprawia, że wspólnie z
partnerem oddalają się od siebie, pojawiają się ciągłe kłótnie, wszystko ich
drażni. Zamiast spajać się coraz bardziej, ich związek się rozpada. A czy okres
przygotowań do ślubu nie powinien być radosny? Wspólne planowanie przyszłości
powinni przynosić satysfakcję, tymczasem tutaj jest odwrotnie. Czy zatem
dojdzie do ślubu?
Joanna Kruszewska wykreowała bohaterów podobnych do
nas. Bo tak naprawdę to osób w podobnej sytuacji jest mnóstwo, nie da się tego
ukryć. Są realni, choć momentami potrafią doprowadzić nas niemalże do szału. Powieść
napisana prostym językiem, pojawia się szczypta humoru, ale może też pojawić
się i łezka w oku. A co najważniejsze, powieść ukazuje współczesny problem
młodych ludzi, którzy tak naprawdę nie wiedzą, czego pragną od życia.
Aby do mety to historia przedstawiająca jednostronne
starania z związku, kłótnie, niedomówienia, a w końcu oddalanie się od siebie. To
historia, która uświadamia nas, że nie da się być szczęśliwym na siłę, i że
czasem warto walczyć o to, czego się pragnie, choć te pragnienia czasem stają
się nieosiągalne. Zachęcam do przeczytania.
Za możliwość przeczytania,
zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.