Agnieszka Jeż - Absolwentka filologii polskiej i bałtyckiej na Uniwersytecie Warszawskim, od lat związana z branżą wydawniczą. Prywatnie mama Kaliny, Jeremiego i Jagody, żona Andrzeja.
1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt?
Nie! To znaczy wyobraźni by mi starczyło, w końcu jestem pisarką, ale gdy pomyślę, jak smutne i niepełne byłoby to życie… O zwierzętach myślę, że to nasi bracia mniejsi; jedynaczką też bym nie chciała być (zresztą sama mam troje dzieci), więc…
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Trzy psy i jednego kota – już biegają po niebiańskich łąkach. Teraz jest z nami kundelka Fifi i patyczak Łezka.
3. Zwierzę jest dla mnie…
…a ja dla zwierzęcia. Staram się, żeby to był uczciwy barter: Fifi daje mi mnóstwo radości, podaje serce na łapie, a ja odwzajemniam te uczucia plus dokładam troskliwą opiekę. O Fifi mówię: członek rodziny.
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Kartezjusz twierdził, że zwierzęta nie mają duszy, a i z rozumem u nich krucho. Doktryna Kościoła katolickiego neguje fakt istnienia zwierzęcej duszy (choć papież Franciszek otwiera im bramy raju), naukowcy wciąż się pochylają nad tym tematem.
A ja? Bez badań, bez teorii, bez dowodów – na podstawie codziennego życia ze zwierzętami, odpowiem: tak, myślę, że zwierzęta mają duszę. Nie stawiam znaku równości między ludzką a psią duszą, ale to oczywiste, jesteśmy innym stworzeniami. Moja Fifi wita mnie uśmiechem – tak potrafi się śmiać, nauczyła się tego ode mnie!, bywa smutna, bywa wesoła, świetnie wyczuwa nastroje, tęskni, cieszy się, smuci, potrafi przewidzieć moje reakcje.
Szerzej, co do zwierząt: lubię je, szanuję, nie chcę, żeby cierpiały. Jestem wegetarianką.
5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?
Kibicuję im i wspieram. Uważam, że robią świetną robotę, zastępując państwo i właścicieli, którzy okazali się niegodni posiadania zwierzęcia.
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Błyskawicznie! Nie ma mojej zgody na dręczenie słabszego – czy to dziecko, czy kobieta, czy zwierzę, czy ktokolwiek inny. Brak reakcji jest przyzwoleniem na zło. Widzę, że coraz więcej osób ma taką postawę i to mnie bardzo cieszy – uważam, że stosunek do zwierząt jest wskaźnikiem jakości naszego człowieczeństwa.
7. Pani ulubione zwierzę to?
Pies – jestem absolutną psiarą!
8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
Moje ulubione, oczywiście, czyli pies. Swoją drogą to ciekawe, jak dużo mówi o nas to, jakie zwierzę lubimy. Ja się do tego przyznaję: kocham psy, bo one są emocjonalne, bardzo nastawione na swojego ludzkiego opiekuna i przyjaciela, całymi sobą komunikują. Sens ich życia to wchodzenie w relację z opiekunem. Uwielbiam to, mam podobny charakter 😉
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
Narażę się kociarzom (bo na przykład akwarystom czy hodowcom gołębi mniej) – tak, podzielam ten pogląd.
Żeby była jasność: drugim najlepszym moim przyjacielem jest mój mąż.
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
A, to już widać na dołączonych zdjęciach – Fifka!
Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.