1.
Tytuł.
Krzysztof Koziołek:
– „Droga bez powrotu”.
2. Rok
wydania.
– Niech się chwilę zastanowię… Dwa tysiące siódmy
rok.
3. Gatunek.
– Powieść sensacyjno-przygodowa.
4. Jaki
był impuls do stworzenia tej pierwszej historii?
– Nagły i mocny (śmiech). A już na poważnie:
pewnego grudniowego wieczoru roku pańskiego dwa tysiące szóstego pomyślałem
sobie, a co by było, gdyby w pewnej kamienicy przy ulicy Szkolnej zamordowano
pewną kobietę? Zapisałem ten koncept do zeszytu, nie mając jeszcze pojęcia, że kiedykolwiek
powstanie z niego powieść. Później pojawiły się pomysły na kolejne sceny i
nagle zacząłem się zastanawiać: a gdyby stworzyć z tego jakąś większą historię?
I tak się zaczęło.
5. Czas
pisania książki?
– Zaległy przymusowy urlop, na który wysłano mnie
wówczas w redakcji „Gazety Lubuskiej” (śmiech). To była chyba najbardziej
komfortowa praca nad książką. Na wszystkie kolejne musiałem już kraść czas.
6.
Bohater najbliższy Pana sercu?
– Jeśli chodzi o twórczość moją, to chyba
dziennikarz Andrzej Sokół, bohater debiutanckiej „Drogi bez powrotu” i kilku
późniejszych powieści, pięciu wydanych i jednej czekającej w kolejce. Głównie
pewnie dlatego, że to moje alter ego, do czego przyznaję się bez bicia
(śmiech). W przypadku literatury innych autorów, bardzo cenię sobie Rudolfa
Heinza Mariusza Czubaja oraz komisarza Zygę Maciejewskiego Marcina Wrońskiego.
7.
Pierwszy czytelnik?
– Pani od polskiego (śmiech). W przypadku powieści
ugruntowała się stała grupa z najbliższej rodziny, która zawsze jako pierwsza
ma okazję przeczytać tzw. surówkę.
8. Czy
był stres przed reakcją czytelników?
– Mam świetną pamięć, ale krótką, więc nie
pamiętam. Stres może i był, za to na pewno była ta naiwność debiutanta, że
wystarczy napisać dobrą powieść, a już będą rozwijać czerwony dywan, dawać do
podpisania lukratywny kontrakt i prezentować folder z jachtem pływającym po
Morzu Śródziemnym (śmiech). Niestety, rzeczywistość jest dużo bardziej
brutalna.
9. Czy
uważa Pan swój debiut za udany?
– Chyba musi taki być, skoro to, co wtedy się
zaczęło, trwa nadal. A to już przecież biegnie piętnasty rok, a niedługo ukaże
się dziewiętnasta powieść! Samemu trudno mi w to uwierzyć…
10. Czy
debiut doczekał się II wydania?
– Debiut doczekał się wielu dodruków, i, mimo że jako debiutancka powieść zawiera w sobie pewną dozę toporności i błędów, cały czas cieszy się wzięciem u czytelników, podobnie zresztą jak inne książki z Andrzejem Sokołem. I to jest chyba najlepszy dowód na to, że nie warto tylko marzyć, ale próbować te marzenia realizować.
Serdecznie dziękuję Autorowi za poświęcony mi czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.