Debiutowała cyklem wierszy w miesięczniku „Poezja“ wtedy, gdy jeszcze istniał miesięcznik „Poezja“. Publikowała wiersze dla dzieci w tygodniku „Świerszczyk“ i w podręczniku dla klas 1-3 wydawnictwa Nowa Era.
„Okruchy gorzkiej czekolady“ to jej debiut prozatorski.
1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt?
Absolutnie nie! Całe dzieciństwo największym moim marzeniem było posiadanie zwierzaka, ale najpierw mieszkałam u babci, która była nadmierną higienistką :(, a potem w małym mieszkaniu w bloku i z bólem serca dałam sobie przetłumaczyć, że zwierzę by się męczyło. Za to zawsze sobie mówiłam: jak już będę miała swój własny dom, to pierwszą rzeczą będzie kupno psa. Kota. Kozy. Lwa. Wszystkiego! Skończyło się na psach i kocie :) Natomiast konie towarzyszyły mi od najwcześniejszego dzieciństwa, miałam siedem lat, gdy rozpoczęłam swą przygodę z jeździectwem.
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Gdy jeszcze mieszkałam z rodzicami, przyniosłam do domu osieroconą koteczkę, gotowa wyprowadzić się nieodwołalnie, gdyby nie pozwolono mi jej zatrzymać. Na szczęście maleństwo wzruszyło serca wszystkich i tak odchowaliśmy Karolinę (na Bebiku - odżywce dla dzieci z dawnych czasów). Karolina była z nami dwadzieścia lat! Jej córka, Kicia, osiemnaście. Gdy już założyłam własne gospodarstwo miałam kolejno: psa Crossa (owczarek niemiecki), psa Toffiego (labrador) i kota Poldka (dachowiec wspaniały). Niestety te zwierzęta już odeszły, teraz mamy kundelka ze schroniska Klopsa (stał koło border collie). Wszystkie nasze zwierzaki były niezwykle mądre, ale Poldek i Klops pobili wszystkie rekordy w swoich kategoriach, nie mówili tylko dlatego, że im się nie chciało :)
3. Zwierzę jest dla mnie…
Członkiem rodziny. Kimś bardzo ważnym, z wyrazistą osobowością, z talentami, zaletami i wadami, z gorącym sercem. Kochamy nasze zwierzęta, uczymy się od nich bardzo wiele! Mają swoje humory, lepsze i gorsze dni, tak jak każdy z nas. Ale według mnie przewyższają ludzi swą naturalną dobrocią, bezinteresownością, wielką miłością, którą potrafią okazywać na każdym kroku. Możemy się wiele nauczyć od naszych mniejszych braci.
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Ależ absolutnie mają! Jestem o tym najgłębiej przekonana. Zwierzęta są dobre i czyste w swych intencjach, swoim zachowaniu. Jestem pewna, że gdy podążę w swoją ostatnią wędrówkę, u bramy innego świata będą na mnie czekały wszystkie moje zwierzęta, merdając ogonami, łasząc się i na wszelki sposób okazując swoją radość.
5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?
Jestem za nimi całym sercem! Ale niestety często zdarzają się nieuczciwości, straszne przekręty, manipulacje i wszystko, co tylko potrafi wymyślić zły człowiek… Dlatego jestem bardzo ostrożna. Życie i zdrowie zwierzęcia, jego dobrostan, powinny być zawsze wartością nadrzędną, nie podlegającą dyskusji. A często tak się nie dzieje.
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Leję. Leję bez namysłu, tym co mam pod ręką. Nie mogę znieść takich sytuacji. Osoby krzywdzące zwierzęta nie zasługują w moich oczach na miano człowieka. Leję, kopię, krzyczę, powiadamiam policję. I w d… mam konsekwencje.
7. Pani ulubione zwierzę to?
Nie mam ulubionego zwierzęcia, po prostu lubię wszystkie. Zawsze dziwiły mnie takie wypowiedzi: bardzo lubię psy, ale nienawidzę kotów. Jak to tak? To dla mnie znaczy, że ten ktoś tak naprawdę nie lubi zwierząt. Albo ich nie zna. Albo nie chce poznać. To ten sam rodzaj nietolerancji jak rasizm czy antysemityzm. Owszem, można się bać jakiegoś zwierzęcia (ja na przykład boję się węży…), ale to nie oznacza, że zrobiłabym mu kiedykolwiek krzywdę. Po prostu najpierw zamieram, potem odzyskuję władzę w nogach i pospiesznie się usuwam. Zresztą najczęściej takie „spotkania na szczycie” tak właśnie się kończą: chwilę się sobie przyglądamy, potem każde idzie… hm… oddala się w swoją stronę. On ma swoje sprawy do załatwienia, ja też. Potem może ten wąż opowiada rodzinie: wiesz, spotkałem dzisiaj człowieka! A ja mówię: spotkałam węża…
8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
Myślę, że każde. Jeśli tylko zna się zwierzę dostatecznie dobrze, jego zachowania, odruchy, sposób bycia, to o każdym można napisać fajną książkę! W bajkach dla dzieci często uczłowieczam zwierzęta, dla dorosłych napisałabym prawdziwą historię o jedynym w swoim rodzaju zwierzęciu, bo każde z nich jest unikalne. Byłby to pełnoprawny bohater.
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
A zna Pani koty? :) :) :) Ale na poważnie - myślę, że każde zwierzę dobrze traktowane, zwierzę, które czuje się kochane, potrafi odpłacić swemu właścicielowi wielką przyjaźnią, okazywaną na każdym kroku. Tak, pies jest najbardziej ekspresyjny w swych zachowaniach, kot bardziej powściągliwy, co nie oznacza, że nie przywiązuje się i nie umie kochać. Widziałam wiele „odruchów serca” u koni. Zresztą kiedyś koń towarzyszył człowiekowi niemal stale, potrafił wynieść swego pana z zamętu bitwy, walczył razem z nim, pomagał wsiąść na siebie, gdy jeździec był ranny, był nieocenionym przyjacielem i kompanem. Tylko trzeba było bardzo zżyć się z koniem, by doszło do takiej konfidencji :)
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
Zwierzęta najczęściej bardzo się wstydzą, gdy robi się im zdjęcia :) W każdym razie ja mam takie doświadczenia. Może wierzą temu staremu powiedzeniu, że portretujący zabiera z sobą część duszy portretowanego? Ale widziałam przepiękne zdjęcia zwierząt i tych udomowionych, i dzikich. Może trzeba mieć odpowiednie podejście i bardzo dużo cierpliwości? Pewnie tak. No i wiele zależy od wrażliwości fotografa.
Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.