niedziela, października 10, 2021

"Na własnych warunkach" Agnieszka Łepki [Patronat medialny]

 



TYTUŁ  "Na własnych warunkach”

 

AUTOR Agnieszka Łepki

 

DATA PREMIERY 14.09.2021

 

WYDAWNICTWO  Replika

 

ILOŚĆ STRON 400

 

 

 

 

OCENA  5+/6

 

OPIS




 

Każdy dzień zbliża nas do wiosny

Gloria, Paulina i Sandra to trzy przyjaciółki koło pięćdziesiątki, które nagle obudziły się z letargu i ku oburzeniu bliskich, pragną wreszcie zakosztować wolności. Chcą zacząć żyć na własnych warunkach. Mają dość przymusu i bycia tylko dla innych. Nie zamierzają być dłużej darmowymi kucharkami, kelnerkami, sprzątaczkami i sponsorkami oraz opiekunkami teściowych z demencją.
Dotąd zawsze gotowe do pomocy dawały z siebie wszystko, a otrzymywały niewiele. Szły na kompromisy, pokornie znosiły złe traktowanie i wykorzystywanie oraz przymykały oczy na kłamstwa. I z każdym kolejnym dniem traciły poczucie własnej wartości.
Smutne, zmęczone i nieszczęśliwe w końcu powiedziały: dość tego!
Postanowiły wyrzucić ze słownika słowo „muszę” i wreszcie zacząć cieszyć się życiem.

Czy przyjaciółki nauczą się wyznaczać granice rodzinie i znajomym, czy odnajdą szczęście w miłości? W jakim stopniu zmienią się ich relacje rodzinne, towarzyskie i sąsiedzkie?




MOJE ODCZUCIA

 

 

Są takie książki od których nie sposób się oderwać. Czytelnik bierze do ręki książkę, zaczyna ją czytać i po prostu nie może się od niej oderwać. Historia Agnieszki Łepki zrobiła na mnie pozytywne wrażenie i uważam, że powinna ją przeczytać każda kobieta, aby czasem nie popełniać błędów naszych bohaterek.

Gloria ma męża tyrana, który myśli, że może jej rozkazywać na każdym kroku. Co weekend zaprasza znajomych bądź rodzinę do domu, ale wszystkich obsługiwać musi Gloria, bo on sam palcem nie kiwnie.
Paulina jest wdową, ma dwie dorosłe córki, które najchętniej żerowałyby na niej ile mogły. Wciąż oczekują ciepłych obiadków i zapomogi finansowej.
Sandra po rozwodzie wraca z Niemiec do Polski, aby kupić dom i rozkręcić jakiś swój biznes. Spotkanie z córką tylko wyprowadza ją z równowagi, gdyż ta nie ma za grosz przyzwoitości i na każdym kroku wymaga czegoś od matki, sama nie dając jej niczego.
Każda z naszych bohaterek jest dorosłą kobietą, która zmaga się ze swoją żmudną codziennością. Rodzina zrobiła sobie z nich kucharki, sprzątaczki oraz opiekunki. Wszystko ma jednak swoje granice, więc i nasze bohaterki w końcu zaczną się buntować.

Nic bardziej mnie nie denerwuje jak założenie, że to na kobiecie powinno spoczywać gotowanie, pranie, sprzątanie czy jakakolwiek inna domowa czynność. A gdzie w tym wszystkim jest równouprawnienie? Gdzie podział obowiązków? Przecież obecnie zarówno kobiety jak i mężczyźni pracują i zarabiają pieniądze. Czy kobietom nie wolno czuć się zmęczonym? Czy naprawdę na nich powinny spadać wszystkie obowiązki domowe? Otóż nic bardziej mylnego. Jeśli wiążemy się z kimś, to dlatego, aby dzielić się również z nim obowiązkami. A jeśli jakimikolwiek facet myśli inaczej, to moim skromnym zdaniem „urwał się z choinki”.

Autorka w dobitny, ale niezwykle rzeczywisty sposób pokazuje nam życie kobiet pod dyktando innych. Kobiet, które godziły się niemal na wszystko, wciąż idąc na kompromisy. W życiu nie chodzi jednak tylko o to, by być nieszczęśliwym, poniżanym, a przede wszystkim wyzyskiwanym. Wszystko ma swoje granice, a jeśli te zostaną przekroczone trzeba odpowiednio reagować. Nasze bohaterki zostały dobrze wykreowane, z całą pewnością są to postacie, które można spotkać gdzieś w normalnym życiu. Polubiłam je wszystkie, aczkolwiek najmniej rozumiałam postępowanie Glorii. Jej uległość zdecydowanie trwała zbyt długo. Jeśli mnie tak traktowałby mąż jak jej Czarek od razu bym się z nim rozstała i na pewno na to nie pozwalała. Niemniej podobała mi się przemiana naszych bohaterek i ich sprzeciwy wobec wymagać bliskich. Czasem czytając powieść zaśmiewałam się niemalże do łez, ale bywały momenty, że oczy same robiły mi się wielkie niczym spodki.

Gloria została sama. Oparła się o blat wyspy i rozpłakała z bezsilności. Cała rodzina traktowała ją jak popychadło, które było tylko od roboty. Nikomu pewnie nie zrobiłoby różnicy, gdyby nagle zniknęła. Przez moment zapragnęła właśnie tak zrobić. Zniknąć bez słowa. Zostawić cały ten rozgardiasz.


To historie przy których nie sposób się nudzić, czasem wręcz emocje wylewały się za przysłowiowy kołnierz. Mocno kibicowałam naszym bohaterkom, aby w końcu przebudziły się z tego letargu i zawalczyły o własne szczęście. Rodzina – rodziną, ale kiedy wszyscy oczekują od ciebie, że spełnisz ich każde rządnie czy zachciankę ręce opadają, a w człowieka wlewa się ogrom żalu. Tkwienie w związku, w którym jest się popychadłem nie jest żadną przyjemnością, wręcz odwrotnie – to staje się bardzo męczące. Nawet jeśli któraś kobieta nie pracuje, ale zajmuje się domem, to nie oznacza, że nic nie robi. Gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie to wszystko wymaga wysiłku fizycznego, który również potrafi zmęczyć. Czasem zatem trzeba zaskoczyć rodzinę i się postawić, albo po prostu zmienić coś w swoim życiu. W końcu każdy zasługuje na szczęście i miłość.

Na własnych warunkach to idealna pozycja dla każdej kobiety. Być może dzięki tej powieści odmieni się życie niejednej kobiety w podobnej sytuacji do naszych bohaterek. Książka daje do myślenia i zastanowienia się nad pewnymi kwestiami. Serdecznie polecam!



Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger