1. Tytuł.
„Zapomniałem dodać”
2. Rok wydania.
2021
3. Gatunek.
Powieść obyczajowa zanurzona w miłości w różnych
odcieniach z elementami związanymi z
rzeczywistością nadprzyrodzoną.
4. Jaki był impuls do stworzenia tej pierwszej historii?
Właściwie, jeśli mam być dokładna i uczciwa, chociaż
Zapomniałem dodać jest moim solowym debiutem, nie jest moim debiutem
wydawniczym. Wydawniczo zadebiutowałam w antologii Deszczowe sny
powstałej wysiłkiem grupy literackiej Ailes. W antologii znalazło się opowiadanie
zatytułowane Wywiad. Impulsem do stworzenia tego opowiadania były sny – mój i
mojego męża. Z tych dwóch snów zrodziła się historia, do której przeczytania
serdecznie zachęcam. Natomiast impulsem do stworzenia powieści był mail, w
którym ktoś zamiast klasycznego post scriptum użył słów: Zapomniałem dodać.
Natychmiast coś poruszyło się w moim wnętrzu i wiedziałam, że to jest tytuł
historii, która grała w moim sercu. Pragnę oglądać rzeczy wykraczające poza
ludzką logikę i wierzę, że są możliwe. O tym poniekąd mówi moja książka.
5. Czas pisania książki?
Około dwóch lat.
6. Bohater najbliższy Pani sercu?
Oczywiście całym
sercem kocham Josepha, ale postacią, do której chyba najbardziej ciągnie
moje serce jest Emily. Dzieje się tak pewnie dlatego, że „cierpiałam” na kilka
jej przypadłości. Lubię drogę, którą bohaterka przebywa, pozbywając się w
trakcie osądu i przekonania, że ma w sobie odpowiedzi na wszelkie pytania.
Podoba mi się jej wiara, która miejscami się chwieje, miejscami jest pełna
pasji i ognia.
7. Pierwszy czytelnik?
Mąż. Siadał, zamykał oczy i wysłuchiwał odczytywanych
przeze mnie pierwszych rozdziałów powieści. Zresztą to samo miało miejsce przy
każdym opowiadaniu czy utworze prozatorskim, jakie wyszły spod mojego
pióra. Jest człowiekiem, który ogromnie
mnie wspiera w pisarskiej drodze.
8. Czy był stres przed reakcją
czytelników?
Tak, oczywiście. Myślę, że tę książkę można albo bardzo
polubić i zachwycić się opisaną w niej historią, albo bardzo jej nie polubić.
Można czuć względem niej obojętność lub neutralność, ale takich reakcji jest
zdecydowanie bardzo mało. Historia jest mimo wszystko kontrowersyjna, kłująca w
światopogląd ludzi, chociaż bardzo starałam się w niej nie moralizować. Na
pewno są osoby, których reakcją jest niezgoda, ale otrzymuję zdecydowanie
więcej pochwał niż negatywnych opinii.
9. Czy uważa Pani swój debiut za udany?
Uważam mój debiut za udany i nie mierzę go w ilości
sprzedanych egzemplarzy. Oczywiście chciałabym docierać do jak największej
ilości czytelników, ale nie liczby są dla mnie kluczowe. Pragnę zasiewać
nadzieję w życiu ludzi, kiedy wokół jest tyle trudnych rzeczy. Nie chodzi o
cukierkowe przedstawianie rzeczywistości, wręcz przeciwnie. Chciałabym zarażać
czytelników myślą, że nawet w najgłębszej ciemności może wydarzyć się coś, co
całkowicie odmieni ich życie, wpuści do niego światło. Największą radością i
satysfakcją jest dla mnie otrzymywanie wiadomości od czytelników, których życie
jest na różne sposoby poruszane i inspirowane przez moją twórczość. Nie ma
lepszej zapłaty, chociaż oczywiście wspaniale by było utrzymywać się z
rzemiosła pisarskiego. Wyznaję przekonanie, może dziś niezbyt popularne. Jeśli
będziesz robić coś z głębi serca – wytrwale i bez skupiania się na nagrodzie,
ta nagroda sama cię odnajdzie. A ty spojrzysz na nią i dojdziesz do
przekonania, że już wcześniej byłeś całkowicie szczęśliwy.
10. Czy debiut doczekał się II wydania?
Póki co nie. W tajemnicy wyznam, że myślę o
przetłumaczeniu i wydaniu za jakiś czas tej powieści (prawdopodobnie
poszerzonej) na rynku w Stanach Zjednoczonych. Zobaczymy, co przyniesie
przyszłość. Na ten moment pracuję wytrwale nad kolejną powieścią i cieszę się
życiem.
środa, grudnia 15, 2021
Debiut na miarę - M.M. Macko
Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.
AUTOR:
Czytaninka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.