Katarzyna Kielecka – autorka powieści obyczajowych (niekiedy z wątkami historycznymi lub kryminalnymi) oraz jednej książki dla dzieci. Od kilku lat związana z wydawnictwem Szara Godzina. Od urodzenia mieszka w Łodzi, chociaż najlepiej czuje się w górach. Z wykształcenia jest surdopedagogiem, lecz pracuje w banku. Wraz z mężem wychowuje dwoje nastolatków oraz dwuletniego boksera Leona. W swoich powieściach stawia na emocje, w lekki sposób pisze o trudnych sprawach. Debiutowała powieścią „Sedno życia” – jedyną, w której nie pojawił się żaden zwierzak (poza pluszowym Panem Psem). 30 sierpnia będzie miała premierę jej jedenasta powieść pt.: „Znajda”.
1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt?
Z trudem. Od dziecka zawsze (z niewielkimi przerwami) mieszkało ze mną jakieś zwierzę. Każde z nich stanowiło ważną część mojej rodziny.
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Nie potrafię przeliczyć rybek na sztuki, ale poza nimi miałam chomika, trzy koty i cztery psy.
3. Zwierzę jest dla mnie…
Przyjacielem, członkiem i integratorem rodziny, antydepresantem, radością, towarzyszem w codzienności, a także podczas celebrowania wyjątkowych chwil. Nasz pies Leon często pojawia się na moich spotkaniach autorskich i jeździ z nami na wakacje.
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Uważam, że to zależy od tego, co się rozumie pod pojęciem duszy. Zwierzęta nie mają tak rozwiniętych umiejętności komunikacyjnych i percepcyjnych jak ludzie, przez co nie potrafią tak dobrze przewidywać, planować, czy myśleć abstrakcyjnie. Znacznie bardziej niż my bazują na instynkcie, ale z drugiej strony pozbawione są najgorszych ludzkich cech, takich jak zawiść, rządza posiadania, złośliwość itd. Jeśli dusza jest tym, co nas odróżnia od zwierząt, w wielu aspektach czyni nas od nich bardziej zaradnymi, silniejszymi, lecz na pewno nie szlachetniejszymi. Nie widzę powodu, byśmy czuli się od nich lepsi.
Dobrze, że istnieją. To krzepiące, że są osoby, które bezinteresownie niosą pomoc zwierzętom. Mam oczywiście świadomość, że zdarzają się w tym zakresie nadużycia, lecz nie łączę tego z samymi zwierzętami, a z ludźmi i ich różną motywacją. Cenię sobie szczególnie te fundacje, które ratują zwierzęta niewłaściwie traktowane przez człowieka.
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Na pewno nie zostaję obojętna. Moja reakcja zależałaby od sytuacji. Często wystarczy zwrócenie uwagi, ale nie zawsze bezpośrednia interwencja jest najwłaściwszym rozwiązaniem. Niekiedy lepiej i bezpieczniej (także dla zwierzaka) jest zgłosić sprawę do odpowiednich służb.
7. Pani ulubione zwierzę to?
Z domowych pierwsze miejsce mają u mnie psy, a z dzikich zwierząt zachwycają mnie szczególnie te, które przystosowały się do życia w trudnych warunkach środowiskowych (na przykład pingwiny czy lisy polarne).
8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
W niemal każdej mojej książce pojawia się zwierzęca postać. Opisywałam już kilka psów i kotów, była gadająca papuga, koza, a nawet gekon. Na bohaterów, którzy mają znaczący wpływ na fabułę, najlepiej nadają się zwierzęta, które z łatwością wchodzą w interakcje z człowiekiem. Na przykład suczka Kufa z mojej powieści „Ślady” odegrała istotną rolę dla przebiegu akcji i w zasadzie bez niej ta historia musiałaby się potoczyć zupełnie inaczej. Z drugiej strony nietypowi zwierzęcy bohaterowie potrafią doskonale ubarwić książkę. Liczy się pomysł i wyobraźnia.
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
Oczywiście, że tak. Obecnie jesteśmy z rodziną na urlopie. Dużo jeździmy, zwiedzamy, ale we wszystkich naszych planach uwzględniamy potrzeby Leona. Ważne jest dla nas, by czuł się bezpieczny, by każdego dnia zapewnić także jemu jego ulubione atrakcje (bieganie za patykami, pływanie w jeziorach, taplanie się w górskich strumykach i oczywiście przytulaski). On zaś dba o to, byśmy byli w doskonałych humorach i żebyśmy za długo z rana nie spali, bo przecież szkoda dnia, gdy można iść na spacerek.
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
Najchętniej bym powiedziała, że nasz Leon. Uwielbia pozować do zdjęć i potrafi nieźle gwiazdorzyć. Obiektywnie rzecz biorąc, muszę jednak stwierdzić, że chyba najlepsze są w tym koty. Co by nie robiły, zawsze wychodzą pięknie, dostojnie, niebanalnie. A do tego stroją niesamowite miny.
Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.