➲ TYTUŁ "Żołnierka gorejąca”
➲ AUTOR Mirosława Kostecka
➲ DATA PREMIERY 30.12.2022
➲
WYDAWNICTWO Debiutant
➲ ILOŚĆ STRON 304
➲ OCENA 4/6
➲ OPIS
Co roku ponad 200 milionów dziewcząt poddane jest przymusowi FGM,
rytualnemu obrzezaniu, czyli bardzo drastycznemu okaleczaniu, przeważnie bez
znieczulenia i w niesterylnych warunkach. Paradoksalnie w państwach, gdzie
wprowadzono zakaz, liczba nielegalnych „zabiegów” wzrosła. Walka z tym
procederem jest niezmiernie trudna, bo to niejednokrotnie matki i starsze
kobiety kultywują tę okrutną tradycję. Każda inicjatywa, każdy pomysł, by
powstrzymać to okrucieństwo, jest niezmiernie pożądany, byle był skuteczny.
Tylko poświęceniem, przykładek i świadectwem można zdobyć zaufanie i pomału
wpływać na mentalność żeńskiej połowy afrykańskich społeczeństw. Ten świat,
razem ze swymi zwyczajami już do nas dociera i nie ma znaczenia, czy to są
Muzułmanie, czy Chrześcijanie wszelkich odmian. Tylko mozolna praca u podstaw,
wykształcenie, upodmiotowienie kobiety mogą przynieść poprawę i zanik tego
okrucieństwa. Przymus to najpodlejszy gwałt na ludzkiej osobie, na dziecku
szczególnie. Z tym trzeba ze wszystkich sił walczyć, a nasz Katolicki Kościół
powinien się w to włączyć.
Na przykład w Kulturalnym Egipcie ponad 90% kobiet przeszło najbardziej
radykalną formę FGM – „obrzezanie faraońskie”, ale jest to temat tabu i nasze
europejskie turystki wcale nie mają o tym pojęcia. Dopiero po ewentualnym
ślubie z uroczym Egipcjaninem dowiadują się, co je czeka.
➲ MOJE ODCZUCIA
W
ostatnim czasie miałam przyjemność czytać dosyć kontrowersyjną książkę.
Książkę, którą tak naprawdę ciężko mi jednoznacznie ocenić, gdyż nie wszystko
to, o czym czytałam popierałam. Momentami byłam nawet przerażona. Ale teraz,
kiedy siedzę i piszę tę recenzję dochodzę do wniosku, że w niektórych aspektach
autorka miała rację. I choć osobiście nie byłabym zdolna do tego co ona, to
rozumiem jej decyzje i działania.
Moje wspomnienia z tamtego czasu przesycone są bólem i cierpieniem, ale taka jest Afryka, ból, cierpienie i krwawe rytuały są powszechne. Gwałty, okaleczanie mężczyzn i kobiet w trakcie konfliktów jest na porządku dziennym, a geneza pozbawienia dziewcząt piersi jest tak stara, jak starożytne afrykańskie cywilizacje.
Temat obrzezania nie jest dla mnie tematem tabu, bo słyszałam o tym niejednokrotnie, jednak zawsze z tej gorszej strony, kiedy ofiary tych czynów zawsze przeżywały ogromne katusze i cierpienie, niejednokrotnie wcale tego „zabiegu” nie przeżywając.
Muszę przyznać, że Mirosława Kostecka to mocno kontrowersyjna osoba i tyle ile czytelników, tyle różnych opinii będzie o tej książce. Autorka szkoliła się na doskonałego żołnierza, bo taki przyświecał jej cel. Ale jako, że niektórzy twierdzili, że nigdy nie będzie „prawdziwym wojakiem”, postanowiła coś z tym zrobić. W tym celu poddała się „czyszczeniu”, czyli zabiegowi mastektomi oraz histerektomi. Zabiegi te miały na celu usprawnić ją sportowo i pozbyć się kobiecych problemów. Jej przygoda z żołnierstwem nie trwała jednak zbyt długo, dlatego później szukała dla siebie innego zajęcia. W końcu po długim czasie założyła Zakon Sióstr Błękitnych, który miał na celu uświadamiać, a także chronić kobiety i dziewczynki przed okrucieństwem jakie może je spotkać.. I choć sama nie poddałabym się „obrzezaniu” to jestem pod ogromnym wrażeniem działań autorki, zwłaszcza w krajach, w których praktyki obrzezania stają się powszechne i często dokonuje się je z niezwykłym okrucieństwem. Uważam, że w takim przypadku Mirosława Kostecka robi coś dobrego, gdyż niejednokrotnie ratuje życie dziewczynkom i chroni je przed wszelkimi atakami mężczyzn, w tym przed gwałtem.
Może to i dziwne, ale są kraje, w których żeńska część społeczeństwa nie może czuć się bezpieczne, a zwłaszcza samotne poruszanie się po swoim społeczeństwie, nie raz może doprowadzić je do tragedii.
Jej krzyk był tak przeraźliwy, tak przejmujący, że wybiegłam z namiotu, nie mogąc tego słuchać. Krzyki krzywdzonego, torturowanego dziecka były nie do wytrzymania, goniły mnie aż do naszego biwaku, usiadłam wreszcie w kącie, zatkałam uszy dłońmi i rozryczałam się na głos.
Autorka walczy również z aborcją, co w pełni popieram. Przecież nienarodzone jeszcze dziecko, nie jest niczemu winne, nie miało wpływu na to w jaki sposób zostało powite, dlaczego więc miałoby za to płacić najwyższą cenę, jaką jest śmierć? Każdy zasługuje na szansę, by móc żyć, nawet takie małe niewiniątko. Jeśli akurat matką ma być kobieta, która tego dziecka nie chce, niech je urodzi i odda do adopcji, ale niech nie pozbawia go życia.
Naszym przesłaniem jest promowanie czystości i taka jest formuła naszego zakonu. Mamy być odtrutką na seksualne rozpasanie i powstrzymywać zbrodnie na tym tle, mamy cywilizować okrutne tradycyjne praktyki, takie jak prasowanie piersi czy obrzezanie dziewcząt, bez znieczulenia i niejednokrotnie w strasznych warunkach, chcemy wpłynąć na ograniczenie niepohamowanej rozrodczości, a przede wszystkim walczymy z aborcją.
Mirosława Kostecka działała w słusznej w jej mniemaniu sprawie, której oddawała całe swoje serce. Dbała o swoich podopiecznych, niejednokrotnie stając do walki ze zbrodniarzami. Nie wszystkim podobało się to, co robiła, dlatego musiała być zawsze czujna i zabezpieczona. Ale kiedy jej Zakon był zagrożony, ona nie uciekała, tylko stawała do walki z oprawcą próbując ratować to, czemu poświęciła tyle swojego życia.
Śmiało
mogę stwierdzić, że autorka to kobieta odważna, pełna świadomości swoich
czynów. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że z niektórymi jej działaniami się nie
zgadzałam, zwłaszcza tymi wykonywanymi na chłopcach, którzy nie byli świadomi
tego co ich czeka.
Książka ta jest autobiografią, wspomnieniami autorki z jej życia i z jej
przemiany. Jako młodziutka Mirka często musiała znosić szykany ze strony
żołnierzy, bo przecież płeć żeńska uznawana jest za tę słabszą. Jak się później
sami przekonacie, autorka udowodniła, że wcale nie jest to prawdą i że w
kobietach również może płynąć ogromna siła. Historia przedstawiona na łamach
tej książki pokazuje nam szukanie swojego miejsca na ziemi przez naszą
bohaterkę. Pozycja ta z całą pewnością nie należy do lekkich i przyjemnych,
wręcz przeciwnie, jest szokująca, a momentami nie dowierzamy temu o czym akurat
czytamy. Czasami musiałam zrobić sobie chwilę przerwy, aby odetchnąć,
przemyśleć wszystko na spokojnie. Czytelnik tak naprawdę dopiero po
przeczytaniu całej pozycji uświadamia sobie, że Mirka tak naprawdę choć w nieco
niekonwencjonalny sposób, to tak naprawdę działała, aby poprawić byt wielu
ludzi. Trzeba zaznaczyć, że choć promowała czystość, to nigdy nikogo nie
zmusiła do zabiegu, zawsze pozwalała podjąć ostateczną decyzję danej osobie.
Podobno zabieg histerektomi oraz mastektomi poprawia kondycję kobiety, odmładza
ją. Zresztą sama autorka opisuje to na przykładzie dwóch bliźniaczek, które
poddały się tym zabiegom, z tym, że różnica w zabiegach wynosiła rok przerwy
pomiędzy jedną, a drugą dziewczyną. Widać widoczne zmiany pomiędzy dziewczyną
po zabiegu, a tą przed zabiegiem.
Żołnierka gorejąca to bezsprzecznie
kontrowersyjna książka, która zawiera w sobie drastyczne opisy powszechnych
praktyk obrzezania, którego do dzisiaj dopuszczają się przedstawiciele innych
krajów. To książka o której z całą pewnością nie sposób będzie zapomnieć.
Historia przedstawiająca nam całkiem inny świat. Zachęcam do przeczytania.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.