➲ TYTUŁ "Bezdomność All Inclusive”
➲ AUTOR Marcin Halski
➲ DATA PREMIERY 25.09.2024
➲ WYDAWNICTWO Hm…
➲ ILOŚĆ STRON 326
➲ OCENA 6/6
➲ OPIS
Historia, która nie powinna się nikomu przydarzyć
Piotrek pragnie się wyrwać ze środowiska, które nie daje mu żadnych perspektyw,
niestety po raz kolejny zderza się z brutalną rzeczywistością. Choć ma jasne
cele i szczerą chęć zmiany życia na lepsze, to w drodze na Hel, gdzie ma
rozpocząć wszystko od nowa, zostaje pobity i okradziony.
Optymistyczne plany młodego chłopaka spalają na panewce. Chce dotrzeć nad
morze, jednak ląduje we Włocławku – mieście, które zamiast być przystankiem na
drodze do realizacji marzeń, staje się pułapką. Bez pieniędzy i wsparcia
Piotrek zmuszony jest walczyć o przetrwanie w lokalnej społeczności bezdomnych,
których we Włocławku żyje bardzo wielu. Wkrótce odkrywa też, że gdy już raz
spadnie się na dno – także to prywatne, osobiste – odbicie się od niego wcale
nie jest takie proste.
Ta historia wydarzyła się naprawdę i w szokująco realny sposób pokazuje, jak
nieprzewidywalny los i błędne decyzje mogą nas zaprowadzić w miejsca, w które
nigdy nie chcielibyśmy trafić. Może pewnych błędów nigdy nie da się naprawić?
➲ MOJE ODCZUCIA
Kiedy dziecko
żyje w rodzinie, w której nie ma żadnych perspektyw na przyszłość, a matka
zamiast bronić dziecka, wcale tego nie robi i ojciec, który nie wylewa za kołnierz
są jego codziennością nic dziwnego, że pragnie dla siebie czegoś lepszego. Bo
jak długo można żyć w takich warunkach? Przecież rodzina powinna dawać dziecku
bezwarunkowe bezpieczeństwo i troskę… No właśnie, powinna. Niestety nie zawsze
tak jest. Zdarzają się i takie rodziny jak naszego bohatera, Piotrka. Rodzice,
którzy udają, że nie widzą problemu, albo rodzice którzy sami go stwarzają. Czy
na miejscu Piotrka nie postąpilibyście tak samo i nie próbowalibyście się
wyrwać z tego świata? Zapewne ciężko teraz odpowiedzieć na to pytanie.
Tak, to było dobre słowo: uciekałem. Po marzenia, po spełnienie, po coś ulotnego, coś nieopisanego. Choć w rzeczywistości jedyne, czego pragnąłem, to znaleźć się jak najdalej od tego, co znałem.
Piotrek wierzył, że tylko ucieczka z domu mu w tym pomoże. Może gdyby w pociągu nie spotkał tego dziwnego towarzystwa, jego losy potoczyłyby się inaczej i zamiast do Włocławka trafiłby do miejsca w które zmierzał? Znalazł się w obcym mieście bez niczego i musiał nauczyć się w nim jakoś funkcjonować. Niestety napotkane po drodze towarzystwo sprowadziło go na złą drogę. Drogę z której ciężko powrócić na dobry tor. Nagle Ślązak (bo takie nadano mu przezwisko) stał się osobą bezdomną, osobą, która nie mogła przeżyć dnia choćby bez jednego piwa. Popaść w alkoholizm jest bardzo łatwo, ale aby z niego wyjść to dopiero jest wyczyn. Tak naprawdę mało komu się to udaje. Do tego potrzeba przede wszystkim własnych chęci, bo jeśli ich nie ma, wszelka inna pomoc od osób trzecich zazwyczaj nic nie pomaga.
Prawdziwa historia, którą przedstawia nam Marcin Halski w swojej powieści jest szczera i brutalna. Ukazuje nam świat osób bezdomnych, które mają problem z używkami, a które na różne sposoby próbują wyciągnąć od obcych ludzi chociażby parę groszy. W dużej mierze przenosimy się do pustostanu, w którym często pomieszkiwał nasz bohater, czyli do odrażającego miejsca, którego szczerze nie chciałabym zobaczyć na własne oczy. Bezdomni zazwyczaj wywołują w nas wstręt i odrazę, ale czy kiedykolwiek widząc takie osoby zastanawialiśmy się, jaką historię w sobie skrywają? Co takiego się wydarzyło, że znaleźli się tam, gdzie teraz są? Czy zmusiło ich do tego życie, a może to był własny wybór? Ciężko ocieniać kogoś, tak naprawdę go nie znając.
Mijamy codziennie dziesiątki ludzi – na chodnikach, w autobusach, sklepach czy parkach. Spokojnych, opanowanych, idących pewnie w swoją stronę. Jednak to, co znajduje się przed naszymi oczami, nie zawsze jest prawdą. Nie wiemy, z jakimi demonami walczą ci, którzy żyją obok.
Historia Piotrka jest smutna i przytłacza. A świadomość, że taki świat, w którym przyszło mu się obracać nie zniknie nawet po przeczytaniu tejże powieści sprawia, że nie czujemy się lepiej. Ale być może bardziej będziemy doceniać własne życie po przeczytaniu tejże powieści? Bo upaść na samo dno jest łatwo ale podnieść się z niego o wiele trudniej.
Bezdomność All Inclusive to powieść, którą tak naprawdę powinien przeczytać każdy z nas, być może ku przestrodze. To mocna, do bólu prawdziwa i szczera historia człowieka, który próbując się ratować dotarł na własne dno. Zachęcam do przeczytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.